Justyna Steczkowska jest obecnie na ustach całej Polski. Piosenkarka wszystkie siły skupia, by jak najlepiej przygotować się do majowego występu w Bazylei, gdzie będzie nas reprezentować na tegorocznym Konkursie Piosenki Eurowizji z piosenką "Gaja". Cały wywiad z artystką możecie znaleźć na samym dole tego artykułu.
Zobacz także: Zalewski wywiesza ją na koncertach. Bardzo wymowny gest
Podczas rozmowy zapytaliśmy Justynę o społeczność LGBT, która przez lata mocno wspiera wszystkie dokonania swojej idolki. Czy Steczkowska uważa, że w Polsce względnie niedługo doczekamy się legalizacji małżeństw jednopłciowych?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Musiałoby się zmienić myślenie o tym temacie. To zależy od polityki. My nie możemy w tej kwestii nic zrobić, bo to już jest prawo, które ustanawiają za nas inni. Tego więc nie wiem, czy takie historie kiedyś będą realne i czy ludzie (ze społeczności LGBTQ+ - przyp. red.) będą mogli się czuć prawnie bezpiecznie (...) Dla niektórych to jest bardzo ważne, dla innych mniej. Prawnie jednak to byłoby dla tych osób o tyle dobrze, że po prostu wtedy czują się ze sobą w jakiś tam sposób bezpieczniej - powiedziała nam Steczkowska.
Wykonawczyni hitów "Dziewczyna szamana" i "Wracam do domu" podała za przykład postaci z polskiego show-biznesu, które również musiały zmagać się z problemami dotyczącymi legalizacji związku.
Takich historii było już mnóstwo, gdy ludzie żyli ze sobą w konkubinacie. Nawet chyba Kora i Kamil Sipowicz mieli taki przypadek, że nie byli małżeństwem i tam były potem jakieś problemy prawne. Podobnie też było przecież z Ewą Demarczyk. Kiedy zmarła i też nie miała zalegalizowanego związku ze swoim partnerem o wiele młodszym, a on ją wspierał przez te wszystkie lata. Był z nią, razem pracowali, a kiedy zmarła okazało się, że po prostu nie ma dostępu do niczego, bo nie był prawnie z nią związany. A to, że tyle lat byli razem i to wszyscy o tym wiedzieli... Prawo bywa w takich momentach po prostu dość okrutne. Jest jednak prawem ustanowionym, więc trzeba byłoby zmienić to prawo.
Piosenkarka w rozmowie z nami przyznała, że już od najmłodszych lat była uczona miłości do osób o innej orientacji seksualnej. Okazuje się, że w rodzinie Steczkowskich bliska jej osoba była homoseksualna.
30 lat temu, kiedy zaczynałam karierę, miałam pewnego wujka. Wtedy nie było jeszcze określenia "LGBT". Po prostu był człowiekiem, który kochał mężczyzn, a ja go bardzo kochałam. Wszyscy o tym wiedzieliśmy, był cudownym człowiekiem - wspaniałym, bardzo wrażliwym, oczytanym, był nauczycielem... Bardzo żałuję, że już go nie ma z nami. Niezwykle cudownie go wspominam. Potem pracowałam z ludźmi ze społeczności LGBT wiele razy. Oni zawsze są w show-businessie i od zawsze ze mną pracowali, zresztą do dzisiaj pracują. Jestem otoczona tymi ludźmi. Oni zawsze mają wrażliwość zbliżoną do kobiet i się zawsze świetnie dogadujemy. Poza tym, umówmy się - nie patrzę na ludzi w ten sposób. Dla mnie człowiek jest człowiekiem. Jaką religię wyznaje, kogo kocha, jak kocha - nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Widzę człowieka przez pryzmat duszy i czegoś więcej, niż tylko opakowanie i ciało. To jest zupełnie co innego. Nie postrzegam człowieka jako płeć w ogóle. Dusza nie ma płci. To nie ma po prostu żadnego znaczenia - podsumowała Steczkowska.
Zobaczcie też cały wywiad z Justyną Steczkowską z naszego studia:
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.