Zenek Martyniuk przez lata występowania na scenie stworzył wokół siebie discopolowe imperium. Okazuje się, że syn nie jest jedynym predestynowanym krewnym, który może pójść w ślady doświadczonego muzyka. Takie skłonności przejawia też jego wnuczka.
Choć Laura niebawem rozpocznie 5. rok życia, już teraz pokazuje talenty, dzięki którym może stać się spadkobierczynią muzycznej spuścizny sławnego dziadka. Nie ma wątpliwości, że to właśnie po nim odziedziczyła umiejętności, które szlifuje pod okiem nauczycieli.
Laura chodzi do przedszkola, przychodzą panowie, prezentują różnego rodzaju instrumenty muzyczne — a to puzon, a to flet poprzeczny, flet prosty, jakieś instrumenty perkusyjne. I zawsze Laura pierwsza, pierwsza tam jest zainteresowana. Widać, że dziewczynka taka wszechstronnie uzdolniona. I śpiewa, i tańczy. Super — zachwycał się na łamach Show News.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeśli 55-letni Zenek Martyniuk wykaże się cierpliwością i pozostanie aktywny zawodowe przez kolejne 10-15 lat, będzie wtedy mógł pomóc dorosłej wnuczce w rozkręceniu ogólnopolskiej kariery. Fani na pewno będą ciekawi, czy poradzi sobie równie "śpiewająco", co on.
Dotychczas tylko Daniel Martyniuk (jedyny syn wokalisty) mógł wykorzystywać możliwości, jakie daje mu popularne nazwisko. Niestety, zamiast na scenie, realizował się w dziedzinach życia, które nie były mocno związane z show-biznesem.
Zenek Martyniuk dla wnuczki zrobi wszystko. Kupił jej ciekawy prezent
To kolejny raz, kiedy autor "Przez Twe oczy zielone" publicznie zabiera głos na temat wnuczki. Równie chętnie jej zdolności dostrzega drugi dziadek, który zachęcił małoletnią do podjęcia lekcji jazdy konnej.
Nie wiadomo, czy rywalizującym o względy kilkuletniej Laury panom uda się na dobre zaszczepić w niej którąś z preferowanych przez nich profesji. Na szczęście mąż Danuty Martyniuk nie zamierza robić tego za wszelką cenę.
Cena nie gra roli jedynie w kwestii prezentów, jakimi obdarowuje ukochaną pociechę. Jakiś czas temu kupił jej kucyka, by nie pozostać w tyle za drugim dziadkiem — właścicielem kilku koni.
Dwa razy w tygodniu chodzi na lekcje jazdy konnej. [...] Wygląda jak prawdziwa dżokejka. Jak zobaczyłem ją ubraną w bryczesy, czapeczkę, koszulkę i spodenki, to aż zaniemówiłem — oznajmił w "Fakcie".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.