Agnieszka Holland w ubiegłym roku wywołała dyskusję na temat tego, co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej. Jej film "Zielona granica" pokazywał sytuację z perspektywy strażnika granicznego, wolontariuszy i samych migrantów. Krytycy zarzucali Holland, że jej film jest antypolski. Inni dostrzegali, że reżyserka w odważny sposób pokazała prawdę na temat kryzysu humanitarnego na granicy z Białorusią.
Holland niejednokrotnie krytykowała poprzedni rząd Zjednoczonej Prawicy za jego postawę wobec kryzysu migracyjnego. Najwięcej emocji wywoływały tzw. pushbacki, czyli ponowne wypychanie migrantów, którzy dostali się do Polski, na terytorium Białorusi.
Czytaj także: Dzieje się przy granicy z Białorusią. Ważna decyzja Tuska. Strefa buforowa na Podlasiu
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Agnieszka Holland oceniła działania Tuska. Gorzka refleksja
Reżyserka "Zielonej granicy" rozmawiała na temat działań obecnego rządu z Polsatem News. Przyznała, że zmieniła się struktura demograficzna wśród migrantów - więcej jest tam obecnie mężczyzn niż kobiet z dziećmi. Dodała jednak, że to nie oznacza, iż nie można im pomagać.
Spodziewałam się bardziej humanitarnych zarządzeń - to znaczy tego, by grupy szczególnie wrażliwie traktować z większym humanizmem, bo prawo nakazuje pomagać ludziom w potrzebie. Żadne konwencje nie pozwalają na takie traktowanie ludzi. Miałam nadzieję, że będzie wysiłek, by przestrzegać tego prawa, by zobaczyć w migrantach ludzi, a nie pociski hybrydowe Łukaszenki czy Putina. Jak widać jednak lepiej władzy sprzedaje się taka demagogiczna propaganda, która podgrzewa ludzi do nacjonalistycznych, ksenofobicznych, rasistowskich zachowań - mówiła reżyserka.
Holland uważa, że polityka nie tylko polskiego rządu, ale także podobne działania ze strony innych państw są "pójściem na łatwiznę".
Upatrywałam nadzieję w Donaldzie Tusku, i w innych politykach tej formacji. Przed wyborami mówili innym głosem, niż mówią teraz, czyli punk widzenia zależy od punktu siedzenia. Pewien rodzaj wygodnictwa czy hipokryzji, boję się bardzo, że ukarze tę formację, która jest mi bliższa, niż poprzednia - dodała Agnieszka Holland.
Reżyserka mówi, że jeszcze przed wyborami Donald Tusk mówił o migrantach tak, jak ona sama. Dziś jednak mówi "językiem, który sam krytykował". Holland uważa, iż polskie służby powinni legitymować migrantów i sprawdzać ich dane. Natomiast "przepchnięcie ich przez granicę" doprowadza do sytuacji, w której liczymy na rozwiązanie problemu przez Białoruś, co jest absurdem, bo to Mińsk wywołuje kryzys na granicy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.