Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeprowadziła rewizję w mieszkaniu Zbigniewa Ziobry. Wieczorem 26 marca były minister sprawiedliwości wypowiedział się na ten temat podczas konferencji prasowej, twierdząc, że działania były nielegalne i stanowiły realizację politycznego zlecenia od Donalda Tuska i Adama Bodnara.
- Wszystkie te działania mają charakter bezprawny i są realizacją politycznego zamówienia Donalda Tuska i pana Bodnara - podkreślił.
To wystąpienie przerwało emisję programu nadawanego w Telewizji Republika, gdzie dyskutowali między innymi Dobromir Sośnierz z Konfederacji, Dominik Tarczyński - europoseł PiS, Mariusz Kałużny z Suwerennej Polski oraz Łukasz Michnik - rzecznik Nowej Lewicy. Tuż po oświadczeniu Ziobry Michnik życzył mu szybkiego powrotu do zdrowia, aby polityk mógł stawić czoła zarzutom i odpowiedzieć za "popełnione przestępstwa".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Michnik w długiej wypowiedzi oskarżył Ziobrę o wykorzystywanie ofiar przestępstw dla celów kampanii wyborczej. - To osoba, która okradała ofiary przestępstw, żeby robić sobie kampanię wyborczą - rzucił, co spotkało się z oburzeniem polityków prawicy. Wśród nich był Mariusz Kałużny, który zaznaczył potrzebę "zarchiwizowania" programu dla ewentualnego pozwu ze strony Ziobry.
"Chłopiec w rurkach"
Debata nabrała ostrości, kiedy Kałużny, nie wytrzymując ciągłych przerywań Michnika, zwrócił się do niego, głośno mówiąc, aby ten przestał wtrącać się do rozmowy.
- Niech pan się w końcu zamknie, bo mi pan ciągle przerywa! - stwierdził oburzony.
Podobne emocje wyraził Dominik Tarczyński, który na początku powiedział, że nie będzie wdawał się w pośrednią dyskusję z "chłopcem w studiu", krytykując zachowanie i postawę rzecznika Nowej Lewicy.
- Nie szanuję lewactwa, a on się zachowuje jak chłopiec w rurkach, a nie dojrzały mężczyzna - mówił.
On również wspomniał o tym, że słowa Michnika mogą doprowadzić go do sądu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.