Gessler prowadziła tu "Kuchenne rewolucje". Restauracja nie przetrwała
Kuchenne Rewolucje to program, który od lat przyciąga przed telewizory miliony Polaków. Magda Gessler przeprowadzała rewolucję w jednej z warszawskich restauracji, ale po roku ta zamyka swój biznes. - To jest telewizja, to jest show i nic więcej - mówi "Halo Ursynów" Dariusz Murzynowski, właściciel lokalu.
Kuchenne Rewolucje to jeden z najpopularniejszych programów kulinarnych w Polsce. Od lat przyciąga przed ekrany telewizorów miliony widzów, którzy z zapartym tchem śledzą, jak Magda Gessler odmienia oblicze polskich restauracji. Program zadebiutował 15 lat temu.
Na początku 2024 r. Magda Gessler gościła w restauracji Karpielówka na warszawskim Ursynowie. Właściciele lokalu mierzyli się z problemami po pandemii, w tym odpływem klientów, czy spadkiem jakości posiłków.
Sam program był bardzo burzliwy. Restauratorce nie smakowały posiłki, miała zastrzeżenia również do czystości w kuchni. Już podczas kręcenia odcinka okazało się, że pracownicy nie dostawali wypłat w terminie, a nawet nie mieli umów. Rewolucję wstrzymano na dwa tygodnie do czasu uregulowania wszystkich spraw.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Weszli na prywatną posesje. Odkrycie służb na Podlasiu
Magda Gessler w końcu zdecydowała o zmianie nazwy lokalu na "Karczmę u Ceprów", na ścianach były m.in. góralskie dekoracje. Jak się okazuje, "Kuchenne rewolucje" przyniosły skutek, bo zyski wzrosły nawet o 60 proc., ale długoterminowo nie utrzymano pierwotnego zainteresowania.
Wiemy, jak są prowadzone Kuchenne Rewolucje, realnie dają jakiś tam szum medialny, a wszystko według mojej oceny jest robione bardzo mocno minimalistycznie. Tam ma się tylko polać krew. To jest telewizja, to jest show i nic więcej - mówi "Halo Ursynów" Dariusz Murzynowski, właściciel lokalu.
Dodaje, że "Karczmę u Ceprów" odwiedzali stali bywalcy, nowych klientów nie było, dlatego restauracja będzie zamknięta. Dariusz Murzynowski chciałby jednak stworzyć nowy punkt gastronomiczny w tym miejscu.
- Chciałbym, by była jakaś kontynuacja tradycji tego miejsca tak, żeby nie powstała tu po prostu kolejna Żabka - mówi w rozmowie z portalem.