Bohaterami ostatniego odcinka popularnego formatu była rodzina Damiana, który mieszka wraz z mamą i tatą w małej miejscowości Bajdy na Podkarpaciu. Ich dom wymagał gruntownego remontu - był nieszczelny oraz nie posiadał łazienki.
Rodziny nie stać było na remont. Mama chłopca, pani Małgorzata niedawno przeszła operację guza mózgu. Pan Marcin, ojciec Damiana, musiał wrócić z zagranicznej pracy przez pogarszający się stan zdrowia żony.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W telewizyjnych formatach zbliżonych do "Nasz nowy dom" zdarzały się sytuacje, kiedy ekipy wykonujące prace nie mogły się wyrobić z remontem w terminie - zwykle przez warunki pogodowe, bądź inne niespodziewane okoliczności. Mało brakowało, a podobna sytuacja miałaby miejsce w nowo wyemitowanym odcinku polsatowskiego programu.
Na drodze ekipy remontowej stanęła zima - choć wyjątkowo krótka w tym roku, to jednak w kontekście wad budynku skutecznie opóźniała wykonanie zadania:
Zimne powietrze wpadało do środka i obmroziło nam ściany. Musimy jeszcze raz malować - powiedział jeden z majstrów.
Kolejnym problemem był brak komunikacji między ekipą remontową, a prowadzącą program - Elżbietą Romanowską. Kobieta próbowała się do nich dodzwonić, jednak nikt nie odbierał, co bardzo ją frustrowało. Na szczęście szybko wyjaśniono sytuację - budowlańcy nie odbierali telefonów, gdyż mocno zaangażowali się w projekt i w rozwiązywanie napotkanych problemów.
Ostatecznie remont zakończył się sukcesem. Teraz Damian oraz jego rodzice Marcin i Małgorzata cieszą się z ciepłego, pomalowanego i odnowionego domu.
Czytaj także: Rolnicy poszli pod dom Hołowni. Ogromny skandal
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.