40 lat temu przeżyła wielką tragedię. Mąż Ewy Telegi zginął w wypadku
Marcin Isajewicz był pierwszym mężem Ewy Telegi, aktorki uwielbianej za rolę w serialu "Plebania". Ich małżeństwo skończyło się jednak tragicznie, kiedy 32-letni operator filmowy zginął w wypadku samochodowym, który miał miejsce dokładnie 40 lat temu.
Isajewicz i Telega pobrali się, gdy ona była jeszcze studentką wydziału aktorskiego. Operator filmowy, starszy o dziewięć lat, początkowo nie zdobył jej serca. Choć na początku opierała się jego zalotom, później ich miłość rozkwitła, gdy lepiej się poznali i zaczęli spędzać razem więcej czasu.
Ślub wzięli w 1983 roku w czasie wyjazdu do Budapesztu. Uczucie kwitło, ale dwa lata później ich wspólne życie przerwała tragedia. Marcin wracał z planu filmowego "Magnata" do hotelu w Rudzie Śląskiej, kiedy uległ śmiertelnemu wypadkowi samochodowemu. Wraz z nim zginęła również scenografka Krystyna Krasińska, a ciężko ranny został inny operator, Piotr Sobociński.
Marcin Isajewicz zginął 40 lat temu
Auto prowadzone przez Isajewicza zderzyło się z tirem. Ewa dowiedziała się o śmierci męża kilka godzin później. Była wstrząśnięta i bez pomocy terapeutycznej oraz leków popadła w depresję.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kalczyńska o relacji z synem. Wspólnie wybiorą się a koncert Kanye Westa! "On jest fanem jego muzyki, nie osobowości"
Nie korzystałam z żadnej pomocy. Nie zdawałam sobie nawet sprawy, że to była depresja. Myślałam, że jakoś sobie z tym radzę, ale to trwało latami — przyznała w rozmowie dla "Co Za Tydzień".
Po sześciu latach od tej tragedii, Ewa Telega poznała Andrzeja Domalika, uznanego reżysera, z którym szybko wzięła ślub w Paryżu. Później powitali na świecie córkę Zofię, która poszła w ślady matki i została aktorką. Ewa i Andrzej wspólnie zamieszkali zaledwie kilka tygodni po pierwszym spotkaniu.
Aktorka, znana również z "Czasu honoru", trwa w szczęśliwym małżeństwie z Domalikiem. Podkreśla, że nie doświadczają kryzysów, a ich życie jest uporządkowane. Mimo to, wciąż pamięta o bolesnych wydarzeniach z przeszłości.
Pierwszy mąż Ewy Telegi zmarł tragicznie. Tak wygląda jego grób
Ewa Telega regularnie odwiedza grób Marcina Isajewicza w Radomiu przy ul. Limanowskiego, gdzie został pochowany w rodzinnym grobowcu. Na nagrobku widnieje napis, który porusza odwiedzających.
I nie ma nic. Ani uśmiechu, ani myśli o jutrze, ani ciepłego dotyku dłoni — żywej - głosi epitafium.
Mimo upływu lat, jego grób jest utrzymany w dobrym stanie i zadbany. Widnieją na nim kwiaty, co świadczy o tym, że nie tylko Ewa, ale także inni bliscy dbają o jego pamięć. Czy znaliście tę smutną historię?