Noc z poniedziałku na wtorek wielbiciele Łukasza Nowickiego zapamiętają na długo. Ci, którzy na bieżąco śledzą jego media społecznościowe, mogli się wystraszyć. Wystarczyło, że ich oczom ni stąd, ni zowąd ukazały się... czarno-białe fotografie gospodarza "Postaw na milion".
Opublikował je sam zainteresowany, zupełnie nie zdając sobie sprawy z konsekwencji. Niektórzy obserwatorzy mogli odnieść mylne wrażenie, że fotosy z użyciem tego filtra może zwiastować najgorszy scenariusz.
Wszak podobne posty jednoznacznie kojarzą się ze śmiercią. Poproszono autora, by więcej nie fundował im nerwów i zastanowił się, zanim pochwali się czymś w sieci. W sekcji komentarzy zawrzało.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Zawał. To czarno-białe zdjęcie mnie zmroziło", "Nie rób tak więcej, człowieku. Prawie zszedłem na zawał", "To powinno być karalne. Aż mi tchu brakło", "Prosimy nie wrzucać takich zdjęć. Bardzo źle się kojarzą", "Myślałem, że... Proszę nie straszyć" - pisali wzburzeni na Instagramie.
Co zatem właściwie chciał przekazać internautom Łukasz Nowicki? Okazuje się, że najzwyczajniej w świecie podzielił się wspomnieniowymi kadrami z pierwszych dni pracy na planie teleturnieju "Postaw na milion".
Łukasz Nowicki miał zniknąć z "Postaw na milion". Nagła decyzja TVP
Można podejrzewać, że zdjęcia z nagrań wrzucił nie bez powodu. Mimo plotek, które od miesięcy echem niosły się po korytarzach przy Woronicza, TVP zdecydowała się ponownie zaprosić 51-latka przed kamery "Postaw na milion".
Powstanie 12 nowych odcinków, w których będzie asystował uczestnikom przy emocjonującym teście z wiedzy ogólnej. To jednak nie oznacza, że celebryta wróci również do "Pytania na śniadanie". Sam rozstał się ze śniadaniówką na długi czas przed falą zwolnień.
Fani mimo mieszanych odczuć mogą zatem czekać, aż ich ulubiony prezenterów znów zawita na antenie publicznego nadawcy. Kto wie, może wywołanie nocnego zamieszania było skutecznym chwytem reklamowym?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.