Święta to czas cudów. Już na początku grudnia przekonała się o tym Caroline Derpienski, której muzyczny debiut — co może niektórych zaskoczyć — został przyjęty ciepło i bardzo pozytywnie.
Przez pierwszą dobę jej "Christmas Time" nie zanotował wprawdzie brawurowej ilości wyświetleń (po 15 godzinach było to ok. 27 tys.), ale tendencja jest zwyżkowa, o czym można przeczytać w sekcji komentarzy.
"Piosenka lepsza niż 99 proc. gwiazdek. Można nie lubić Caroline, ale to wyszło mega", "Za dużo aututone, ale da się słuchać", "Godlewskie się do tego nie umywają", "Jak na żywo też tak zaśpiewa, to bierzemy ją do Opola", "Z pełną klasą, miłe zaskoczenie", "Dobrą robotę ktoś wykonał" - czytamy na YouTube.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z takiego obrotu spraw najbardziej może być zadowolona autorka całego przedsięwzięcia. Caroline Derpienski już jakiś czas temu zapowiedziała, że do muzycznego i — co podkreśliła — niejednorazowego projektu podeszła z pełną powagą.
Nowa piosenka Caroline Derpienski. Jak się do niej przygotowywała?
Podczas licznych lajwów zdradziła, że nic wcześniej nie dawało jej takiej satysfakcji, jak występy i śpiewanie. Podekscytowana deklarowała, że to "jej życiowe marzenie", dopiero się rozkręca i udowodni swoje wokalne zdolności.
Tego jeszcze o mnie nie widzieliście. Potrafię śpiewać, ostatni rok spędziłam na lekcjach śpiewu i za dzieciaka skończyłam szkołę muzyczną pierwszego stopnia w klasie fortepianu, więc trzeba to wykorzystać — opowiadała.
Jak sądzicie, czy "Christmas Time" od Caroline Derpienski może powalczyć o przebój świąt 2024, czy to kompozycja, którą nie warto zaprzątać sobie głowy? Sadząc po opiniach słuchaczy, bardziej realna jest ta pierwsza opcja.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.