Dlatego zgodziła się na "TzG". Bursztynowicz "słyszała o przypadkach"
Barbara Bursztynowicz ujawniła prawdziwy powód udziału w "Tańcu z gwiazdami". W Złotej Scenie przyznała, że chodziło o zwrócenie uwagi Polaków na złą sytuację osób głuchych — była gwiazda "Klanu" sama jest niedosłysząca. Przytoczyła poruszającą historię.
Barbara Bursztynowicz nie zgłosiła się do "Tańca z gwiazdami" tylko po to, by co tydzień inkasować gażę od Polsatu. Miała ważniejszy cel — czuła się odpowiedzialna za to, by opowiedzieć Polakom o społeczeństwie głuchych.
Ich potrzeby są pomijane. Oni nie mają głosu, bo nie mówią. A skoro nie mówią, to my ich nie rozumiemy. [...] Większość z nich nie czyta i nie pisze. [...] To my powinniśmy wejść w ich świat i pomóc im zaistnieć w naszym — mówiła w Złotej Scenie.
Katarzyna Bosacka o świętach w nowym domu. Jakie ma relacje z byłym mężem?
Serialowa Elżunia z "Klanu" zwróciła uwagę, że w Polsce jest ok. 100 tys. osób, które mają problemy ze słuchem. Aktorka skazała, że większość z nich wcale nie jest głuchoniema i często jest to błędne określenie.
Oni nazywają się głusi. Mają swój język, swoją kulturę, swoich bohaterów. My o nich nie wiemy, bo żyjemy w swoim świecie — tłumaczyła z przejęciem.
Barbara Bursztynowicz przytoczyła skrajne sytuacje, by pokazać, że osoby głuche nie mają w Polsce łatwo. Czasem muszą polegać jedynie na bliskich, bo nikt inny nie potrafi się z nimi porozumieć, np. językiem migowym.
Słyszałam o przypadkach, kiedy 9-letnie dziecko tłumaczyło matce przy porodzie, że jej dziecko urodziło się martwe. Bo nie było nikogo, kto znałby podstawy języka migowego. - opowiadała.
Podkreśliła, że dzieci czasem muszą chodzić z mamą do ginekologa i tłumaczyć, co mówi, bo w przychodni nie ma nikogo, kto by to zrobił. W sprawie tych kadrowych niedostatków postanowiła wygłosić krótki apel.
Namawiajmy społeczeństwo, a zwłaszcza urzędy, apteki i szkoły, by była tam przynajmniej jedna osoba, która potrafi migać. To nie jest trudne. Język migowy w podstawowym zakresie może opanować każdy — wyznała w Złotej Scenie.
Bursztynowicz wspomina "największy dramat" w "TzG"
Barbara Bursztynowicz przy okazji podsumowała swoją przygodę w "Tańcu z gwiazdami". Podziękowała publiczności za to, że nie odpadła zbyt szybko- dzięki ich głosom poczuła, że udało jej się przekazać coś innego niż dobry taniec. 71-latka przyznała, że za kulisami nie zawsze było łatwo.
Największym dramatem jest dla mnie hałas. Ja potrzebuję kameralności, skupienia. A tam – pęd. Ktoś mnie prowadzi, ktoś domalowuje, ktoś poprawia kostium. Chcę oddechu — nie ma czasu — podsumowała.