Doda bardzo szybko trafiła do Teatru Buffo. Gdy związała się z tym podmiotem, była jedną z najmłodszych dziewczyn tam zatrudnionych. Na czele placówki stał Janusz Józefowicz, który zresztą pełni tę funkcję do dziś.
Jak Dorota Rabczewska wspomina okres działalności w Teatrze Buffo? Na ten temat wypowiedziała się na antenie RMF FM. Wróciła do początków swojej kariery i ujawniła, że bardzo bała się dyrektora.
Dużo osób mnie pyta, czy zawsze byłam taka odważna, pyskata, z takim tupetem? I chyba nie do końca, bo jak zaczynałam pracę w teatrze jako trzynastolatka, to moi koledzy i koleżanki z teatru raczej pamiętają mnie jako osobę bardzo zdystansowaną, wyciszoną, bardziej w roli obserwatora. Nie wiem, czy to była kwestia tego, że po prostu byłam nastolatką. Pracowałam z ludźmi 10, 20 lat starszymi. Miałam dyrektora teatru, który był bardzo srogi, więc też byłam zestresowana. Duża odpowiedzialność na mnie ciążyła, bo byłam najmłodszą aktorką, ale chyba tej pewności siebie i odwagi nabierałam z wiekiem - podkreśliła artystka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Doda nie miała odwagi, by o to zapytać
Mimo młodego wieku, Doda bardzo marzyła o solówce. Józefowicza obawiała się jednak tak bardzo, że nie miała odwagi, by o to zapytać. Zwróciła się więc do mamy z prośbą, by zrobiła to za nią. - Chciałam zawalczyć o tę solówkę i błagałam moją matkę. A ona do mnie mówi: "Słucham? Chyba żartujesz. Nie interesuje mnie, że masz trzynaście lat. Zadzwonisz do niego sama i będziesz z nim rozmawiała jak dorosła z dorosłym" - zdradziła Doda.
Jechałyśmy wtedy samochodem z ojcem właśnie z Warszawy do Ciechanowa i mama powiedziała: "Stresujesz się przy nas, rozmawiać? Ok, ojciec zatrzyma samochód, wyjdziesz sobie na spacer i porozmawiasz sama. Nie zrobię tego za ciebie, ponieważ życie na tym polega, że będziesz musiała czasami, jak ktoś ci zamknie drzwi, wejść oknem. Nikt za Ciebie nic nie załatwi. Wszystko, co będziesz osiągać w życiu, najlepiej załatwisz sobie sama" - dodała.
Finalnie postanowiła do niego zadzwonić. - Myślałam, że umrę ze strachu. Jak wykonywałam numer telefonu do Janusza Józefowicza, to mi się spociła cała ręka, bo wszyscy wiedzieli, jaki on jest srogi. Ja się tak go strasznie bałam - ujawniła.
Efekt był w pełni satysfakcjonujący dla Dody. Początkująca artystka dostała solówkę.