Choć jeszcze niedawno Andrzej z Plutycz w najlepsze rozprawiał o potencjalnym ożenku, teraz nie jest mu do śmiechu. Doszło do kradzieży, w wyniku której z jego posesji zniknął drogi sprzęt odpowiadający za wytwarzanie prądu.
Mieszkaniec podlaskiej wsi na łamach autorskiego kanału na YouTube zdradził, że do przestępstwa doszło pod osłoną nocy. Z jego relacji wynika, że złodzieje musieli zadać sobie wiele trudu, a ich celem były panele fotowoltaiczne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Został skradziony cały panel do zasilania mojego ogrodzenia. [...] Kable zostały poodcinane i najgorzej, że konie mogą uciekać. Oczywiście sprawa została zgłoszona na policję. Były dwa radiowozy i czekamy na odpowiedź — oznajmił.
Gwiazdor "Rolnicy. Podlasie" był wyraźnie poddenerwowany. Poprosił swoich fanów (na YouTube jest ponad 100 tys.), by podzielili się z nim wiedzą na temat personaliów rzezimieszków, jeśli taką posiadają.
Andrzej z Plutycz w trakcie filmiku podkreślił, że za dokonane przestępstwo grozi "ogromna kara", a odnalezienie winowajców wcale nie musi być tak trudne, jak mogło się im wydawać.
Są nagrania, powiedzmy, we wsi kamery stoją, bo to wiadomo, że to było w nocy. Także niech ta osoba uważa, bo jest być może nagrana na kamerach — skwitował.
"Rolnicy. Podlasie". Andrzej z Plutycz pokazał w sieci zbyt dużo?
41-latek ubolewał nad tym, że do kradzieży doszło niedługo po tym, jak na swoim kanale pokazał kadry z koszenia trawy w tym pechowym miejscu. Możliwe, że sprawcy zobaczyli ogrodzenie w sieci i wtedy podjęli decyzję, by podpięty tam sprzęt padł ich łupem.
Popularność Andrzeja z Plutycz oprócz blasków, ma też cienie. Pod jego posiadłością wciąż pojawiają się fani, którzy nie bacząc na obowiązki swojego idola, chcą sfotografować go w pracy, notorycznie proszą też o wspólne zdjęcie.
Rolnik był zmuszony przypiąć do bramki wejściowej informację o zakazie używania aparatów. Jak sądzicie, czy uda mu się zidentyfikować grabieżców i odebrać im swoją własność?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.