Dramatyczny rejs w Albanii. Bohaterowie "Sanatorium miłości" ratowali nieprzytomną Polkę
Podczas romantycznego wyjazdu do Albanii, na oczach Urszuli i Stanleya z siódmego sezonu "Sanatorium miłości", doszło do tragedii. Dzięki szybkiej reakcji i pomocy, uratowano życie młodej Polki.
Niebezpieczny rejs po Adriatyku
Urszula i Stanley, uczestnicy "Sanatorium miłości", świętowali rocznicę związku. Najpierw chcieli pojechać do Mikołajek, które darzą sentymentem ze względu na poznanie się podczas nagrywania programu. W związku z brakiem miejsc w pensjonacie, postanowili jednak pojechać na wakacje do Albanii. W podróż wybrali się razem z przyjaciółmi na rejs po Adriatyku, który zakłóciło dramatyczne wydarzenie.
Na łódce doszło do wypadku. Kobieta, która z nimi płynęła, doznała poważnego urazu kręgosłupa. Urszula i jej przyjaciółka Ala, z zawodu pielęgniarka, szybko przystąpiły do działania, starając się zapewnić pierwszą pomoc w trudnych, morskich warunkach.
Nietypowa historia Zdzisława z Sanatorium miłości! Opowiedział o intrygach i braku wynagrodzenia za udział w programie
Walka o życie
To była dramatyczna sytuacja. Każda chwila mogła zdecydować o życiu tej dziewczyny.
Ta dziewczyna z bólu straciła przytomność. Siniała. Odchodziła nam. Ale na łodzi było tak ciasno, że walczyłyśmy wręcz, żeby jej pomóc. Nie można było jej położyć i unieruchomić. Ze swoich pleców zrobiłam podporę, żeby nie leciała jej głowa do tyłu, Ula klepała ją po twarzy i cuciła. Sprawdzała tętno. Po jej wykrzywionej z bólu twarzy orientowałyśmy, się, że drętwiała jej ręka, noga - wspominała w tvp.pl Ala, która na co dzień pracuje jako pielęgniarka w Irlandii.
Brak pomocy ze strony biura podróży
Polkę przetransportowano do szpitala we Wlorze. Ale tam nie zdołano jej pomóc i przewieziono ją do stolicy, do Tirany. Jej dalsze losy nie są znane Uli, Stanleyowi i ich przyjaciołom.
Wrzeszczałam, żeby dzwonił po helikopter – relacjonuje Ala. – Ten Albańczyk stwierdził, że jest lekarz na brzegu Karaburun. Niestety tam nie było ani lekarza, ani nawet noszy, na których można było położyć poszkodowaną. Musieli płynąć więc na stały ląd.
Polskie biuro podróży odcina się od zaistniałej sytuacji, zastrzegając, że nie pośredniczyło w organizacji wycieczki, mimo że w kupnie biletów brał udział rezydent. Organizator wycieczki nabiera wody w usta. Po wypadku odwołał kolejne rejsy, a potem wprowadził promocyjną cenę.
Brak bezpieczeństwa na wakacjach
Historia ta odsłoniła braki w zabezpieczeniach i przygotowaniach. Urszula i Stanley ostrzegają przed nieodpowiedzialnymi decyzjami turystycznymi.
Zawsze należy dbać o własne bezpieczeństwo i upewnić się, że wszystkie atrakcje są odpowiednio zabezpieczone - radzi Stanley.