Jaruś z "Chłopaków do wzięcia" jakiś czas temu podjął zaskakującą decyzję, by odejść od żony. Jednym z powodów rozłąki miała być sąsiadka, która w jego opinii zbytnio wtrącała się do ich relacji.
Bohater popularnego show miał jej wiele do zarzucenia, jednak nie tylko ją przedstawił w niekorzystnym świetle. Fanom zdradził, że małżonka nie była wobec niego lojalna , a oprócz tego zbyt dużą uwagę skupiała na pieniądzach. On sam w pewnym momencie miał poczuć się "jak bankomat".
Oskarżona Gosia długo milczała, jednak wreszcie zdecydowała się odpowiedzieć. Zmotywowała ją do tego zapowiedź nowego odcinka programu, w którym Jarek Mergner po raz wtóry rozprawiał o tym, co działo się za zamkniętymi drzwiami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jego była partnerka zamieściła wymowny komentarz, w którym wyjawiła, że kwestie finansowe rzeczywiście stały się kością niezgodny pomiędzy nimi.
Próbowałam z nim porozmawiać, ale z nim się nie da. Sam się wyprowadził, bo wolałam tylko na opłaty. Były kłótnie o pieniądze - zdradziła na Facebooku.
Gosia z "Chłopaków do wzięcia" uchyliła rąbka tajemnicy także w sprawie lokalu socjalnego, w którym mieszkał przed ślubem. Wyjawiła, że musiał opuścić go ze względu na zadłużenie.
"Chłopaki do wzięcia". Sąsiadka zniszczyła małżeństwo Gosi i Jarka?
Sąsiadka kobiety, która nie mogła porozumieć się z Jarusiem, była świadkiem podczas uroczystości ślubnej w Urzędzie Stanu Cywilnego. Na jednym z archiwalnych nagrań widać, jak żartobliwie wypowiada się na temat roli, jaką po sformalizowaniu związku pełnić będzie Jarek.
Przyjaciółka panny młodej dała wówczas do zrozumienia, że żegnający się z kawalerskim stanem mężczyzna będzie traktowany "jak bankomat". Sądząc po reakcji Jarka, jej słowa się spełniły i rzeczywiście tak się poczuł.
Jak sądzicie, czy gdyby eks zakochani spróbowali dogadać się bez pośredników, obyłoby się bez publicznego "prania brudów"?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.