Gospodyni "Koła fortuny" wspomina pierwsze prace. Nikt nie zgadnie, czym się zajmowała
Agnieszka Dziekan to jedna z nowych twarzy Telewizji Polskiej, która szybko zdobyła sympatię widzów. Choć obecnie znana jest przede wszystkim jako współprowadząca teleturniej "Koło Fortuny", jej droga do kariery telewizyjnej rozpoczęła się znacznie wcześniej. Wcześniej jednak pracowała między innymi w masarni i sklepie.
Swoją przygodę z telewizją Agnieszka Dziekan rozpoczęła w wieku 18 lat, kiedy jeszcze przed rozpoczęciem studiów zdecydowała się wziąć udział w castingu na pogodynkę. Wygrana otworzyła jej drzwi do pracy w dolnośląskim oddziale Telewizji Polskiej.
Przeczytaj też: Wyznanie Henryka Gołębiewskiego. Aktor walczy z nałogiem
Pochodząca ze Starachowic prezenterka w tym czasie przeniosła się do Wrocławia, gdzie podjęła studia z zakresu komunikacji wizerunkowej na Uniwersytecie Wrocławskim.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marta Żmuda Trzebiatowska wyszła za aktora. "Tęsknie za graniem razem"
Portal gazeta.pl podkreśla, że dzięki zdobytemu doświadczeniu w lokalnej telewizji, jej kariera nabrała tempa. Wkrótce zaczęła pojawiać się w ogólnopolskich programach TVP. Informacje o pogodzie przekazywała m.in. w "Dzień dobry, Polsko!" na antenie TVP1 oraz w "Pytaniu na śniadanie" w TVP2, gdzie prowadziła również cykl "Lajk!".
Nowe wyzwania – "Koło Fortuny" i podcast
Obecnie Agnieszka Dziekan spełnia się nie tylko jako prezenterka telewizyjna, ale także jako autorka podcastu "Studnia Bez Dna". Jednak to właśnie współprowadzenie "Koła Fortuny" u boku Błażeja Stencla przyniosło jej największą popularność. Teleturniej, który prowadzi od września 2024 roku, stał się kolejnym krokiem w jej medialnej karierze.
Niezwykła ścieżka zawodowa – od masarni do banku
Jak informuje gazeta.pl, choć dziś Dziekan jest rozpoznawalną postacią w mediach, jej zawodowa droga nie zawsze wiązała się z telewizją. Zanim trafiła na ekran, podejmowała się różnych prac – była sprzedawczynią w sklepie odzieżowym, pracowała w banku, a nawet… w masarni.
W jednym z wywiadów opowiedziała o trudnych warunkach, z jakimi przyszło jej się mierzyć podczas pracy w zakładzie mięsnym. Jej obowiązki obejmowały m.in. sprzątanie hali po ubojach oraz pranie fartuchów rzeźników.
Oddychało się tam bardzo ciężko, podłoga była śliska od tłuszczu. To była prawdziwa gehenna – wspominała.
Mimo że wielokrotnie myślała o rezygnacji, postanowiła dokończyć trzymiesięczny kontrakt. Po latach przyznaje, że nigdy nie chciałaby wrócić do tamtej pracy, ale to doświadczenie nauczyło ją wytrwałości.