Grażyna Nowicka, znana z 7. edycji "Sanatorium miłości", w rozmowie z Super Expressem podzieliła się swoją historią. Mimo trudnych doświadczeń, takich jak przemoc psychiczna ze strony męża i długi, które po nim pozostały, Grażyna nie traci optymizmu. Udział w programie pomógł jej otworzyć się na świat i ludzi.
Grażyna przyznaje, że udział w "Sanatorium miłości" zmienił jej życie. - "Otworzyłam się na ludzi, wyszłam ze swojej skorupy" - mówi. Dzięki wsparciu współlokatorki Gosi zyskała pewność siebie i odwagę, by stawiać siebie na pierwszym miejscu. Teraz pracuje w Holandii, by zarobić na remont domu. Sprząta tam domy i mieszkania. W Polsce może liczyć jedynie na skromną emeryturę w wysokości 1700 złotych.
Grażyna z "Sanatorium miłości" zdradziła, jak show wpłynął na jej życie
Grażyna wyjechała do Holandii, gdzie pracuje, by poprawić swoją sytuację finansową. - "Życie w Polsce nie jest łatwe, a w moim wieku trudno znaleźć dobrze płatną pracę" - tłumaczy. Praca za granicą pozwala jej na odkładanie pieniędzy na remont domu, co jest dla niej priorytetem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Grażyna wspomina, że jej małżeństwo było pełne wyzwań. Mąż nadużywał alkoholu, a ona musiała radzić sobie z długami.
Gdyby mnie uderzył, to może bym powiedziała, że się zdenerwował i chciał się wyładować. Ale to nie była przemoc fizyczna, to była przemoc psychiczna. "Ty tak się nie możesz ubrać, bo się wszyscy za tobą oglądają". Takie słowa potrafiły ranić (...) On był zazdrosny, ale nie umiał okazywać miłości. Ja go bardzo kochałam, naprawdę. A on? Może jak był bardzo pijany, to powiedział, że mnie kocha, ale tak na trzeźwo? Nigdy - opowiadała tabloidowi.
Pomimo trudnych doświadczeń, Grażyna nie traci optymizmu. - "Moje przyjaciółki mówiły mi, że powinnam zakończyć swoje małżeństwo: "Po co się męczysz? Odejdź". Ale ja miałam swoje zasady i się ich trzymałam. Przeżyłam 41 lat w małżeństwie i dałam radę. Teraz jestem wolna i cieszę się życiem!" - mówi.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.