Okres świąteczny nie sprawi, że Jacek i Jarosław Kurscy zakopią topór wojenny i usiądą razem do wigilijnego stołu. Starszy brat byłego prezesa TVP zdradził, że "nie chce narażać się na ścisk żołądka" i planuje ten dzień spędzić z ludźmi, których rozumie.
Konflikt pomiędzy nimi zaczął się przed laty, jednak kontakt całkowicie urwał się w 2019 roku. Stało się to po tragicznej śmierci prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza — polityk został ugodzony nożem na scenie podczas koncertu WOŚP. Jarosław Kurski uważał, ze jego brat pośrednio się do tego przyczynił, bo pozwalał na medialną nagonkę w TVP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mnie jest bardzo trudno o tym mówić, bo miałem przyjaciela, nazywał się Paweł Adamowicz. Nie żyje, nie bez powodu... Pawła znałem z okresu Ruchu Młodej Polski, strajków studenckich, robiliśmy bardzo wiele rzeczy razem. To, co dla mnie jest bolesne w tej historii, to właśnie kompletne odrzucenie związku przyczynowego między narracją telewizji a skutkiem. Brak skruchy, udawanie, że się nic nie stało, to trochę za dużo. Zostawmy ten temat — ocenił w programie "Rozmowy niesymetryczne" w TVP Info.
Jarosław Kurski nie ukrywał, że ta kwestia wciąż na nim ciąży i jest dla niego dotkliwa. Dodał jednak, że nie dyskutował na ten temat z młodszym o trzy lata Jackiem Kurskim. Ich relacje zaczęły psuć jeszcze wtedy, gdy obaj zaczynali karierę zawodową.
Plotkowano, że brat Jacka Kurskiego przejmie po nim TVP
Jeden z nich związał się ze środowiskiem PiS i Jarosławem Kaczyńskim, z kolei drugiemu było bliżej do sceptycznej wobec działań partii "Gazety Wyborczej". Gdy Zjednoczona Prawica straciła władzę, a w państwowej zwolniono szereg osób, plotkowano, że stanowisko prezesa... dalej może pozostać w rękach Kurskich.
Pojawiły się wówczas pogłoski, jakoby Jarosław Kurski miał przejąć pieczę nad stacją po Jacku, jednak te informacje zostały szybko zdementowane. Wygląda na to, że pomiędzy krewnymi zadra wciąż jest żywa, a o zgodzie, póki co, nie ma mowy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.