W październiku 2022 roku Jerzy Stuhr wywołał skandal. Wszystko za sprawą tego, że wsiadł do swojego lexusa pod wpływem alkoholu. Nieco później mówił "Faktowi", że wypił do obiadu kilka kieliszków wina i ruszył na umówiony wywiad.
Po drodze potrącił 44-letniego motocyklistę. Jego relacja wskazuje, że nawet tego nie zauważył i nie zatrzymał się, by sprawdzić, co się wydarzyło.
Poszkodowany momentalnie ruszył w pogoń za kierowcą. Następnie wezwał policję, która ustaliła, że Stuhr ma 0,7 promila alkoholu we krwi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na przestrzeni ostatnich lat Jerzy Stuhr przeżywał spore perturbacje zdrowotne. W 2011 roku zdiagnozowano u niego raka krtani. Wówczas wielu lekarzy proponowało mu tylko leczenie paliatywne. - Lekarze popełnili przy moim leczeniu parę poważnych błędów. Np. uznali w pewnym momencie, że jestem przypadkiem paliatywnym i można mi co najwyżej pomóc godnie umrzeć. Wszczepili mi stenty do przełyku. Potem trafiłem na leczenie onkologiczne do Gliwic. A tam pytają: "jak mamy panu zrobić radioterapię, jeśli pan ma rury w środku? " - mówił w rozmowie z mp.pl.
Zmartwiłem się, bo odpadała połowa możliwości leczenia. Sprawę uratował docent Marcin Zieliński, torakochirurg z Zakopanego. Powiedział kolegom z Gliwic: "Niech pan Stuhr do mnie przyjedzie". A do mnie: "wyciągnę panu te rury. Ryzyko jest spore, operacja będzie trudna, ale przecież jeśli pójdzie pan na kolację z Catherine Deneuve, nie będzie pan jadł papki". Ten człowiek w tak prosty sposób przywrócił mi wiarę i siłę... Wiedział, co powiedzieć. Operacja się udała i można było rozpocząć leczenie - dodawał.
Jerzy Stuhr o pobycie w szpitalu i śmierci
Na antenie TVP Info Jerzy Stuhr opowiedział o pobycie w szpitalu.
Tak się złożyło, że moja córka była w ciąży, a ja wtedy zachorowałem. Pomyślałem sobie, że muszę "dotrzeć" do momentu aż dziecko się urodzi. Wyszedłem ze szpitala w dniu, w którym wnuczka przyszła na świat - zdradził.
Nie ukrywał, że zdarzało mu się uciekać z placówki medycznej! Odpowiedział również na pytanie o to, czy myślał o śmierci i czy oswajał się z taką możliwością.
Tak. Wiedziałem, że wszystko za chwilę może się skończyć. Z drugiej strony wierzyłem, że jeszcze jestem w stanie to przewalczyć. Nie wiem, czy w tej chwili, jakby coś mnie dopadło, czy miałbym siłę na walkę - kontynuował w rozmowie z Mariuszem Szczygłem.
Prowadzący pytał też o największą porażkę Stuhra. - No, jak mi odebrali prawo jazdy... - odparł aktor.
To teraz chciałbym, żeby powtórzył pan takie edukacyjne zdanie: nie wolno prowadzić samochodu pod wpływem alkoholu - zachęcił Szczygieł, na co Stuhr zareagował przychylnie.