Tomasz Kamel znany jest jako prezenter, ale wcale nie trzeba mieć pełnego kamer studia, by móc skorzystać z jego konferansjerskich usług. Od dawna prowadzi również bardziej kameralne imprezy, bankiety, konkursy, etc.
Były gospodarz "Pytania na śniadanie" podzielił się w sieci anegdotą sprzed lat, która wydarzyła się podczas jednego z wieczorów spędzonych w pracy. Jako młody wówczas chłopak udał się na Mazury, by na zlecenie Tadeusza Gołębiewskiego poprowadzić bal sylwestrowy w hotelu Gołębiewski.
Stawiłem się w Mikołajkach, wykonałem zadanie, przyjąłem honorarium. Jest godzina 5 rano, impreza praktycznie się skończyła, gdy nagle wyrasta mi przed oczami wesoły jegomość o bystrym spojrzeniu i sympatycznej aparycji - rozpoczął tajemniczo na Instagramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tomasz Kammel wspomina to do dziś. Tak poznał znanego milionera
Tomasz Kammel nie przypuszczał, że tą postacią okaże się właściciel hotelu (i całej sieci). Trzymając w ręku elegancką kopertę, biznesmen-milioner zwrócił się do zmęczonego prowadzeniem sylwestra prezentera.
Patrzy na mnie i mówi: "Wiedziałem, że będzie dobrze, ale tego się nie spodziewałem. Oto Pańskie honorarium". "Ale ja już otrzymałem honorarium". "Zdecydowanie za małe" Tadeusz Gołębiewski jest bohaterem wielu równie sympatycznych opowieści. Był niezwykłym człowiekiem. Dzisiaj miałem w "Gołębiu" wykład z komunikacji międzypokoleniowej i wpadliśmy na siebie w recepcji - wspomniał 52-latek.
Były gwiazdor TVP opowieść okrasił uśmiechniętym selfie obok portretu zmarłego przed dwoma laty przedsiębiorcy. Fani Tomasza Kammela jednogłośnie przyznali, że są żądni podobnych historii. W sekcji komentarzy pod wpisem pojawiły się też wspomnienia innych osób, które miały okazję współpracować z twórcą hotelarskiego imperium.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.