Melania "nieustannie" kontroluje syna? "Chce być pewna, że nikt mu nie dokucza"
Melania Trump według źródła magazynu "People" jest nadopiekuńczą matką, która "nieustannie" kontroluje swojego syna. Miała namówić 19-letniego Barrona Trumpa, by nie przeprowadzał się do uniwersyteckiego akademika. "Chce mieć pewność, że nikt mu nie dokucza" - spekuluje informator.
Barron Trump w październiku rozpocznie drugi rok studiów na Uniwersytecie Nowojorskim. Choć nie integruje się z innym studentami, źródło "People" twierdzi, że cieszy się wśród nich sympatią. Kilka miesięcy temu pojawiła się plotka, że nastolatek ma dziewczynę.
Jest wysoki i przystojny. Wielu ludzi uważa go za całkiem atrakcyjnego — tak, nawet osoby o liberalnych poglądach go lubią — czytamy.
Choć sam radzi sobie całkiem dobrze, zawsze może liczyć na wsparcie mamy. Melania Trump ma robić wiele, by nie czuł się wykluczony z powodu tego, że nie mieszka w akademiku, tylko w prywatnym apartamentowcu Trump Tower w Midtown na Manhattanie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Magda Gessler o swoich odważnych zdjęciach bez makijażu. "Nie lubię klonów"
Melania zrobi wszystko, co w jej mocy, aby upewnić się, że Barron dobrze radzi sobie na uczelni i że jest społecznie i psychicznie przystosowany do życia studenckiego. [...] Nieustannie go obserwuje, aby mieć pewność, że nikt mu nie dokucza ani go nie prześladuje. To dla niej nieustanny powód do zmartwień. Zawsze wie, gdzie jest i co robi — relacjonuje jej znajomy w "People".
Melania Trump ma traktować macierzyństwo niezwykle poważnie. Gdy syn przebywa na uczelni, dopiero wtedy zajmuje się innymi obowiązkami wynikającymi z roli pierwszej damy Stanów Zjednoczonych.
Jest cicha i działa w ukryciu, ale zawsze jest zajęta czymś, czemu sama służy — komentuje informator.
Melania Trump ma zabawny przydomek. Tak ją nazywają
Przez taki sposób bycia żona Donalda Trumpa zasłużyła sobie na przydomek, który nadali jej pracownicy Białego Domu i agenci ochrony. Nie bez znaczenia był również fakt, że zdecydowanie więcej czasu spędza w Nowym Jorku niż w Waszyngtonie.
Jak czytamy w książce Stephanie Grisham pt. "I'll Take Your Questions Now: What I Saw at the Trump White House", współpracownicy nazywają ją "Roszpunką". To nawiązanie do postaci znanej z baśni braci Grimm, która była cicha i odizolowana od świata (w oryginale niemieckim: "Rapunzel").