Justyna Steczkowska podczas preselekcji do Eurowizji zdecydowała się na ryzykowny, ale spektakularny wyczyn. Zawisnęła nad sceną i zaśpiewała partię utworu pt. "Gaja". Performens, ze względu na bezpieczeństwo, nie będzie powtórzony w maju w Bazylei.
Mimo kilkumiesięcznych negocjacji 52-latce nie udało się dopiąć swego, choć zapewniała, że ma specjalny certyfikat potwierdzający, że potrafi śpiewać nawet w trzeciej oktawie, trzymając się o własnych siłach na drążku.
Zabawa polegała na tym, że nikt tak nie zrobił. Tym chcieliśmy się jako Polacy pochwalić. No cóż, odebrano mi tę szansę — wyjawiła w Party.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozczarowana piosenkarka mimo przeciwności nie zamierza rezygnować z popisów. Postanowiła znaleźć inne rozwiązanie, by pod koniec eurowizyjnego przeboju zaskoczyć widzów.
Justyna Steczkowska zapowiedziała, że wzniesie się w górę na specjalnej maszynie ustawionej na scenie. Artystka będzie śpiewać ponad głowami towarzyszących jej tancerzy. Taki element show można było zobaczyć w konkursie poprzednich latach.
Eurowizja 2025. Steczkowska: "Lewituję"
Inną kombinację polska reprezentantka wykonała podczas nagrań do teledysku "Gai". "Lewituję" - napisała na TikToku, pokazując widowiskowe pozy przed monitorem z wizualizacjami. Można odnieść wrażenie, że grawitacja jej nie dotyczy — to efekt specjalistycznej uprzęży z liniami, które zostaną wymazane z ostatecznego materiału.
Choć fani Eurowizji zaczęli domniemywać, że podobnie będzie nie tylko w klipie, ale także na scenie, tłumaczenia Justyny Steczkowskiej na to nie wskazują. Nie zgadzają się również wizualizacje.
Sama zainteresowana w rozmowie z WP zdradziła, że gdy będzie w górze, za nią pojawi się postać 3d (strażnik ziemi), a nie — co widać na nagraniu zza kulis teledysku — planety. Jak sadzicie, tą kreatywnością i brawurą uda jej się przekonać do siebie Europejczyków?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.