Kobieta Petarda, czyli 51-letnia Paulina Smaszcz jest polską dziennikarką, prezenterką oraz menedżerką projektów public relations. Była również żoną Macieja Kurzajewskiego, z którym ma dwóch synów.
Po ogłoszeniu związku Macieja Kurzajewskiego i Katarzyny Cichopek, jego była żona zaczęła aktywnie komentować ich relację w mediach społecznościowych. W wywiadach Paulina Smaszcz krytykowała zachowanie Kurzajewskiego i Cichopek, co wywołało falę hejtu skierowaną w jej stronę. Wielu internautów oskarżało ją, że wciąż nie pogodziła się z rozwodem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Kobieta urodziła się emocją"
W odpowiedzi na te zarzuty, Paulina Smaszcz w rozmowie z "Faktem" stanowczo skomentowała krytykę internautów, broniąc swojego prawa do wyrażania opinii. Wyjaśniła, że współpracuje z psychologami oraz antropologiem, co pomaga jej lepiej zrozumieć i radzić sobie z trudnymi emocjami.
"Jestem socjologiem i wiem jedno: kobieta urodziła się emocją, mężczyzna urodził się alertem. Trzeba o tym posłuchać. Natomiast mężczyznom w Polsce wolno wszystko. I co by nie zrobił, wszyscy biją mu brawa. Kobiecie nie wolno nic. Najlepiej, żeby siedziała cicho pod miotłą. Nic nie mówiła" - powiedziała Faktowi Paulina Smaszcz.
Przywołała również powiedzenie psycholożki Katarzyny Miller: "Kobiety powodują, że nic nie mówiąc, mają takie bardzo małe mieszkanka, ale ogromne dywany. Bo pod te dywany zamiatają wszystko". Według Smaszcz, kobiety często zakładają maski, są skrzywdzone i wypalone.
Dlaczego ja mam taka być? Skoro uczę kobiety, żeby były ze sobą szczere, żyły według swojego systemu wartości, prosiły o to, czego chcą od życia. No to, co ja mam zamieść pod dywan i pokazywać im, że jestem niezgodne ze sobą? - oznajmiła Paulina Smaszcz.
Dlaczego tak emocjonalnie reagowała?
Pomimo fali hejtu, Paulina Smaszcz nie zamierza wypierać się swojego ognistego temperamentu. Podkreśla, że to właśnie jej dynamiczna i emocjonalna natura sprawiła, że tak intensywnie reagowała na wiadomości dotyczące nowego związku jej byłego męża, Macieja Kurzajewskiego.
Smaszcz uważa, że jej temperament jest integralną częścią jej osobowości, która pozwala jej na autentyczne i szczere wyrażanie uczuć. Podkreśla, że emocjonalne reakcje są naturalne w sytuacjach, które dotykają nas osobiście i głęboko.
"Mam temperament, mam charakter, mam siłę i nie pokona mnie nic. No, chyba że choroba. Na to nie mamy często wpływu. Ale ja myślę, że jest dużo kobiet, które to skrytykowały, jak i wiele ludzi, którzy mnie wsparli" - dodała w rozmowie z "Faktem".
Czytaj także: Martwe dzieci w ognisku. Psycholog o działaniach matki
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.