Ewa Minge co jakiś czas przypomina o sobie mediom. Niedawno ochoczo komentowała losy Joanny Opozdy, krytykowała też poczynania Jakuba Rzeźniczaka. Teraz na fali popularności doniesień o rozstaniu Dody uznała za stosowne, by podzielić się swoimi przypuszczeniami na ten temat.
Dla 57-latki błędem był krok, jaki wykonał Dariusz Pachut. Na początku października wydał oświadczenie, w którym sugerował winę byłej ukochanej za rozpad ich relacji. Projektantka w rozmowie ze Światem Gwiazd uznała, że deprecjonowało ono wokalistkę, a odpowiedzialny mężczyzna "nie niszczy kobiety, z którą był i załatwia to za kulisami".
Znam Dodę i naprawdę nie wierzę, że wydarzyło się coś takiego, co raptem spowodowało taką, a nie inną historię — oświadczyła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ewa Minge podała w wątpliwość informacje, jakie szerzą się w sieci — mowa o obarczaniu artystki winą i snuciu podejrzeń, jakoby podczas pamiętnej podróży do Turcji jej ówczesny ukochany rzeczywiście zobaczył coś, co skreśliło ją w jego oczach.
Podczas rozmowy z portalem niewinnie sugerowała, że powodem rozstania pary mogły być inne czynniki i problemy, które nawarstwiały się od dawna. Nie potwierdziła jednak wprost, że posiada szerszą wiedzę w sprawie, więc jej słowa można traktować jedynie jako domysły.
Ewa Minge chce napisać książkę o polskich celebrytach?
Autorka książek "Agencja" i "Ubierałam arabskie księżniczki" przypomniała, że gwiazdy mają prawdo do prywatności i niekoniecznie chcą rozmawiać o wszystkim na forum publicznym. Sama najwyraźniej nie do końca respektuje ich wolę, bo nie pierwszy raz chętnie zabiera głos w delikatnych sprawach dotyczących kolegów i koleżanek z branży rozrywkowej.
Czyżby szukała materiałów na nową książkę? Jeśli taka by powstała, jej fani z pewnością byliby zachwyceni. Gorzej z celebrytami, bo na podstawie ich przygód i plotek zasłyszanych na warszawskich salonach mogłaby utkać swoich bohaterów.