Afera mięsna to skandal z lat 60. XX wieku dotyczący nieprawidłowości w handlu mięsem w Polsce Ludowej. Wykryte przez specjalną komisję PZPR nieprawidłowości obejmowały takie działania jak kradzież mięsa, zastępowanie towarów wyższej jakości gorszymi, fałszowanie faktur, a także wręczanie łapówek osobom odpowiedzialnym za dostawy w zamian za zapewnienie większych ilości mięsa.
W związku z aferą zatrzymano około 400 osób. Kluczową postacią w procesie był Stanisław Wawrzecki, dyrektor Miejskiego Handlu Mięsem Warszawa Praga. Oprócz niego na ławie oskarżonych zasiedli także czterej dyrektorzy państwowych przedsiębiorstw handlujących mięsem, właściciel prywatnej masarni oraz czterej kierownicy sklepów.
Czytaj także: Czy bycie singlem to grzech? Ksiądz stanowczo odpowiada
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Proces w tej sprawie rozpoczął się dokładnie 60 lat temu - 20 listopada 1964 roku przed Sądem Wojewódzkim w Warszawie. I toczył się w trybie doraźnym, co było niezgodne z wówczas obowiązującą konstytucją. Oskarżyciele wnieśli o trzy kary śmierci. W wyroku wydanym 2 lutego 1965 roku sąd orzekł jedną - wobec Stanisława Wawrzeckiego.
Została ona wykonana 19 marca 1965 roku, przez powieszenie w więzieniu przy ul. Rakowickiej w Warszawie. Niestety nie wiadomo, gdzie został pochowany.
27 lipca 2004 roku Sąd Najwyższy uchylił wyroki w "aferze mięsnej". Stwierdzono, że zapadły one z rażącym naruszeniem prawa. Postępowanie - z uwagi na śmierć oskarżonego - zostało umorzone.
W 2010 roku natomiast Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał wypłacenie 200 tys. zł odszkodowania jednemu z synów Wawrzeckiego - Andrzejowi. Domagał się on pół miliona.
Paweł Wawrzecki o ojcu. "Nie był postacią kryształową"
W 2007 Paweł Wawrzecki opowiedział o ojcu w rozmowie z dziennikiem "Super Express". - Nie był postacią kryształową, przyznał się do brania łapówek. Choć na bestialską śmierć na pewno nie zasługiwał - to został na nią skazany. Przez powieszenie. Wyrok wykonano - mówił.
To dla mnie bardzo bolesne wspomnienie - dodał. - Ja się w specyficzny sposób, po męsku, pożegnałem z ojcem (...). Powiedziałem: "No to cześć, tato, widzimy się za tydzień" - tak o ostatnim spotkaniu z ojcem opowiadał w filmie "Śmierć w majestacie prawa".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.