Edward Miszczak nie byłby sobą, gdyby przy okazji wizyty w urządzonym z rozmachem studiu "Halo, tu Polsat" nie pozwolił sobie na odrobinę reklamy. Takiej w jego mniemaniu wymagało m.in. reality-show "Moja mam i twój tata", które objęła siedząca na kanapie obok Katarzyna Cichopek.
To właśnie ona, ramie w ramię z Maciejem Kurzajewskim, musiała przeprowadzić rozmowę z dyrektorem programowym stacji. Ten bez ogródek przyznał, jak z jego perspektywy wyglądał debiut formatu, który miesiącami powstawał pod jego osobistą pieczą.
Już mamy za sobą fascynację studiem, już mamy za sobą, może nie do końca, ale prawie, fascynację prowadzącymi. Teraz zobaczymy kontent — oznajmił, przenikliwie patrząc w oczy prezenterce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Edward Miszczak nie ukrywał, że rywalizacja pomiędzy "Halo, tu Polsat", "Dzień dobry TVN" i "Pytaniem na śniadanie" będzie zacięta i jesienna ramówka upłynie pod jej znakiem.
Ponadto odniósł się do jednej z gościn, która przed kamerami opowiedziała swoją historię. Wyjawił, że zaproszona została w krótkim czasie mimo wcześniej zaplanowanego, innego scenariusza. To atut, który postanowił podwójnie podkreślić.
Ja też dzisiaj jak patrzyłem na ten poranny program, na tę dziewczynę, której zabrali złoto, to też płakałem, bo tego się nie da zostawić normalnie. [...] Fajnie, że łapiemy tematy z wczoraj, że nie tylko zaplanowane, tylko że coś jeszcze fajnego się w naszym programie znajdzie — ocenił na antenie.
Miszczak wspomniał o wpadkach w "Halo, tu Polsat". "Jeszcze się dopinamy"
Edward Miszczak w podsumowaniu nie ominął także wpadek, jakich dopuścili się gospodarze. Choć gaf nie brakowało, na szczęście były to jedynie niewinne potknięcia.
Tych — jak uważa — na początku nie dało się uniknąć. Dzieje się tak przez to, że produkcja "jeszcze się dopina". Podzielacie optymizm 68-latka i kibicujecie "Halo, tu Polsat", czy wolicie oglądać sprawdzone formaty w TVP i TVN?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.