Monika Richardson nie darzyła byłego prezesa TVP sympatią. W rozmowie z Pomponikiem z goryczą życzyła Jackowi Kurskiemu i całej jego ekipie, by "pochłonęło ich piekło". Niestety, nowy szef TVP i dyrektorka "Pytania na śniadanie" również nie zdobyli jej uznania. Dlaczego?
Była gospodyni śniadaniówki nie dostała propozycji powrotu do studia, ale nie to zdaje się być największym problemem. Richardson nazwała aktualnego prezesa Tomasza Syguta i kierowniczkę "Pytania na śniadanie" Kingę Dobrzyńską, "toksycznym duetem".
Na łamach Plejady wyjaśniła, że oboje "nie wspierają przywrócenia w tym kraju mediów publicznych". Dodatkowo uważa, że zwolnienie prowadzących z lat 2016-2023 było nielogiczne i autodestrukcyjne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To było najgłupszym możliwym ruchem. Tym bardziej że takie osobowości telewizyjne, jak Tomek Wolny czy Olek Sikora, nie rodzą się na pniu. Telewizja Polska ich wykształciła, dała im nazwisko, a teraz profity z tego będą czerpać inne stacje. Naprawdę warto było inwestować przez lata w ludzi, żeby potem z dnia na dzień ich wyrzucić? - pytała rozżalona.
Richardson porównała nową TVP do tej za czasów Jacka Kurskiego
Monika Richardson przeanalizowała to, co teraz emitowane jest na antenie "Pytania na śniadanie" i oceniła, że jest to "program o niczym", czego dowodzić ma spadająca oglądalność. Cała TVP w jej opinii pod pewnymi względami nie różni się od tej pod wodzą polityka byłego obozu rządzącego.
O telewizji Kurskiego mówiło się z przekąsem, że ma "krótka ławkę". Wielu artystów, ale także wielu dziennikarzy nie chciało być w żaden sposób kojarzonych z TVPiS. Tymczasem okazuje się, że w tej nowej TVP ławka jest jeszcze krótsza. Z całym szacunkiem dla moich koleżanek i kolegów, którzy wrócili do TVP po ośmiu latach rządów PiS-u – odgrzewane kotlety nie wystarczą. Trzeba mieć pomysł — czytamy w Plejadzie.
Monika Richardson zdradziła, że ma pomysł na nowy program publicystyczny, jednak jest świadoma, że raczej nie zrealizuje swojej koncepcji, a "przynajmniej nie w tej telewizji".
52-latka przekonuje, że stacja nie jest już taka, jak kiedyś, nad czym ubolewa. Nie ukrywa, że "potwornie się rozczarowała", a szczególnie przykry jest dla niej absolutny brak planu i wizji, jakim nie dysponują nowi włodarze. Podzielacie jej zdanie?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.