Sandra Hajduk, jedna z najbardziej rozpoznawalnych prezenterek telewizyjnych w Polsce, przechodzi trudne chwile związane ze śmiercią przyjaciółki. We wpisie zaapelowała do ludzi, by "nie odkładali ważnych ludzi na później", co związane jest z smutnymi obecnie okolicznościami w jej życiu.
Prowadząca "Dzień dobry TVN" rozpoczęła swój wpis, wspominając, że razem z przyjaciółką trafiły do tej samej firmy w identycznym czasie. Zakolegowały się jeszcze podczas rekrutacji, z której wspólnie wracały taksówką. Z biegiem czasu złapały wspólny bardzo dobry kontakt, co przełożyło się na rozwój ich wieloletniej przyjaźni.
Sandra Hajduk pożegnała zmarłą przyjaciółkę
Hajduk udostępniła wiadomości, którymi wymieniała się razem ze swoją przyjaciółką. Zamieściła m.in. słowa, jakie wysłała jej Bernadetta po festiwalu w Sopocie, który prezenterka miała przyjemność poprowadzić. - Wspierałaś mnie nawet na odległość, nawet wtedy, kiedy znowu nie miałam czasu się spotkać, bo przecież 'napięty grafik' - napisała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miałyśmy "wspólnych wrogów", a ekspres do kawy w firmie powinien nosić nasze imię. Pierwszy raz w życiu zostałam czyjaś szefowa i gdyby nie Ty pewnie zwolniłabym się dużo wcześniej. Na każdą sytuację miałaś odpowiedź w postaci swojego ironicznego żartu, a jak za bardzo się nakręcałam mówiłaś: "idź do swojego starego, przytul się i olej to". A kiedy widziałaś że jestem bliska rzucania laptopem o ścianę , podchodziłaś i mówiłaś: "idziemy zajarać?" chociaż wiedziałaś, że nie palę - wspominała dziennikarka.
Kobiety miały wkrótce spotkać się na wspólną kawę, o czym także wspomniała Sandra Hajduk w swojej wiadomości.
Nie umiem sobie wyobrazić, że już nie wpisze "Berna kawa" w mój kalendarz. A nie. Wpisałam. Właśnie że wpisałam. Byłyśmy umówione dokładnie na dziś. Beńka, weź się odezwij, bo nie wiem gdzie czekać. Wpadnij na te cholerna kawę, proszę - dodała.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.