"Wyraźny sygnał". Psychoterapeuta komentuje wybryk Rynkowskiego
- Jazda po alkoholu to nie wybryk, tylko wyraźny sygnał, że mamy do czynienia z człowiekiem, który potrzebuje pomocy - mówi psychoterapeuta uzależnień Robert Rutkowski. Ekspert skomentował pijacki rajd Ryszarda Rynkowskiego. Dodaje, że celebryci nie biorą odpowiedzialności za swoje czyny i nie podejmują leczenia.
14 czerwca 2025, Ryszard Rynkowski spowodował kolizję. Badania wykazały, że miał 1,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Po zdarzeniu artysta oddalił się z miejsca wypadku. Piosenkarz tego dnia jechał na Festiwal w Opolu, gdzie miał występować.
Rynkowskiemu grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności i wieloletni zakaz prowadzenia pojazdów. Jego adwokat zapowiedział dodatkowe badania, które mają wyjaśnić dokładne stężenie alkoholu w organizmie artysty w momencie prowadzenia pojazdu.
Menadżer Rynkowskiego zapowiedział, że artysta planuje powrót na scenę po wakacjach. Piosenkarz wydał oświadczenie, w którym przeprosił fanów i obiecał wyciągnąć wnioski z tej sytuacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rynkowski jazda pod wpływem alkoholu
Pijany Rynkowski za kółkiem. Znany psychoterapeuta komentuje
- To niestety nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz, gdy czytamy w mediach, że znany i lubiany artysta wsiadł za kierownicę po alkoholu - mówi Robert Rutkowski w rozmowie z "Faktem" przypominając sprawę Beaty Kozidrak, czy Jerzego Stuhra. - To nie są pojedyncze incydenty, to zjawisko, które się powtarza.
Terapeuta tłumaczy, że poziom alkoholu wykryty u Rynkowskiego powoduje "ogromne dysfunkcje". Według specjalisty to stwarza "realne zagrożenie dla siebie i innych".
Jazda po alkoholu to nie wybryk, tylko wyraźny sygnał, że mamy do czynienia z człowiekiem, który potrzebuje pomocy. Zamiast udawać, warto stanąć w prawdzie. Alkohol znika z oddechu w ciągu 24 godzin, ale jego wpływ na mózg może trwać nawet kilka tygodni - mówi Rutkowski "Faktowi".
Rutkowski twierdzi, że celebryci mają wpływ na zwykłych Polaków. Podaje przykład zrozpaczonej rodziny, która przywiozła matkę na terapię, bo została zachęcona do wypicia wina przez wpis znanej celebrytki. - Bycie osobą publiczną wiąże się z odpowiedzialnością. I trzeba o tym pamiętać - przypomina specjalista.
Dodaje, że artyści nie szukają często pomocy, ponieważ nie są tym zainteresowani menadżerowie. W przypadku podjęcia leczenie zatrzymanoby np. trasę koncertową czy inne występy. A to łączy się z brakiem zarobków.