Pierwsze dwie filmowe adaptacje powieści "Trędowata" Heleny Mniszkówny zostały stworzone jeszcze przed wojną. Największy sukces zyskała jednak ta z 1976 roku, kiedy to w postać Stefci Rudeckiej wcieliła się Elżbieta Starostecka.
Dla tej aktorki była to rola życia. Jak dziś 80-latka reaguje na pomysł nowej ekranizacji? Spostrzeżeniami podzieliła się w rozmowie z dziennikiem "Super Express".
Nowe wersje znanych filmów powstają bardzo często i to na całym świecie. Minęło tyle lat, że myślę, że warto. Jeśli ktoś chce zrobić nową "Trędowatą", to proszę bardzo - powiedziała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Elżbieta Starostecka mówi o nowej "Trędowatej"
Tabloid powołuje się na nieoficjalne ustalenia, które wskazują na to, że tym razem w role Stefanii Rudeckiej i ordynatora Waldemara Michorowskiego mieliby się wcielić nieznani szerszej publiczności aktorzy.
A czy Starostecka chciałaby zagrać w nowej produkcji? - Chyba nie. Wydaje mi się, że - chciał, nie chciał - tak zaistniałam w roli Stefci, że innej chyba nie powinnam już grać - zaznaczyła, cytowana przez "SE".
Jednocześnie zdradziła, jak wyobraża sobie dzisiejszą Stefcię.
Kryteria i kanony piękna się zmieniają. Dziś ludziom może podobać się już zupełnie coś innego. Trudno na ten temat dywagować. Myślę, że dziś Stefcia może wyglądać zupełnie inaczej, aktorka może ją zagrać zupełnie inaczej. Twórcy mają pełną dowolność - podsumowała doświadczona aktorka.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.