Daria Trafankowska była żoną Waldemara Dzikiego. W trakcie małżeństwa urodził się ich jedyny potomek, któremu dali na imię Wit. Rodzinna sielanka nie była im pisana. Reżyser rzadko bywał w domu, co ostatecznie doprowadziło do rozwodu.
Gwiazda "Na dobre i na złe" mieszkała na strychu jednej z warszawskich kamienic razem z synem. Warunki były dalekie od luksusowych — w pomieszczeniu panowały skrajne temperatury i brakowało mebli — oboje korzystali z jednej szafy. Artystka nosiła po synu dżinsy, brakowało jej kosmetyków.
Chciała to zmienić. Pracowała nie tylko w teatrze, ale także w radiu i telewizji. Nie zarabiała jednak na tyle dobrze, by pozwolić sobie na zbędne wydatki. Zdarzało się, że brakowało je na te podstawowe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bywało, że nie miałam na chleb i idąc ulicą, modliłam się o to, by znaleźć choć 10 zł — cytował jej wypowiedź "Fakt".
Nawet wtedy umiała podzielić się tym, co posiadała. Z domu wyniosła przeświadczenie, że nikomu nie można odmówić pomocy. Przez to przyjaciele nazywali ją "Matką Teresą Duśką". Do tego grona należała jej przyjaciółka- Renata Berger.
Jest tak niewielu ludzi, którzy są w stanie poświęcić się pomocy innym, że ta cecha absolutnie wysuwa ją na pierwszy plan. Jeżeli ktoś zwracał się do niej z prośbą o pomoc, ona na pewno tej pomocy nie odmówiła. Nawet jeśli nie miała pieniędzy, to dała miskę strawy. Jak ktoś nie miał gdzie spać, przytuliła go — wspominała w rozmowie z PAP.
Sytuacja finansowa Darii Trafankowskiej odmieniła się w momencie, gdy zaproponowano jej rolę w "Na dobre i na złe". W serialu wcielała się w pielęgniarkę oddziałową, Danutę Dębską-Tretter.
Zdobyła popularność i uznanie widzów, a za tym szły dużo wyższe zarobki. Wtedy pojawił się inny problem — dużo poważniejszy. W 2003 roku lekarze zdiagnozowali u niej raka trzustki.
Trafankowska zmarła 21 lata temu. Dla jej syna to była tragedia
Walczyła z chorobą przez kilka miesięcy. Nie chciała zrezygnować z pracy, choć specjaliści odradzali jej wysiłek. Do końca wierzyła, że uda jej się pokonać raka. Zmarła 9 kwietnia 2004 roku.
Została pochowana na warszawskich Powązkach. Jej grób regularnie odwiedza Wit, który w chwili śmierci matki miał 24 lata. Nie ukrywał, że była to dla niego wielka tragedia i trudno było mu uporać się z losem.
Mama była dla mnie wszystkim, a od czasu rozwodu, kiedy zostaliśmy sami, nasza więź jeszcze się wzmocniła — mówił w rozmowie z WP.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.