"Była zdziwiona". Drugi pogrzeb Perepeczki. Zdradził rekcję rodziny
W sobotę, po 20 latach od śmierci, odbędzie się drugi pogrzeb Marka Perepeczki. Urna prochami legendarnego aktora spocznie w Częstochowie. Jak się okazuje, o drugiej uroczystości nie wiedziała nawet dalsza rodzina aktora.
Marek Perepeczko zmarł nagle na zawał serca. Stało się to w jego mieszkaniu 17 listopada 2005 roku w Częstochowie. Urna prochami legendarnego aktora została złożona 28 listopada 2005 roku na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Spoczął w grobie ze swoimi przodkami.
Jak poinformowało "Radio Fiat", urna z prochami Perepeczki zostanie przeniesiona do Częstochowy. Ceremonia pogrzebowa odbędzie się 25 października o godzinie 14.00 w kościele na cmentarzu św. Rocha. Będzie jej przewodniczył bp Antoni Długosz.
Od 39 lat gra w filmach. "Nigdy się nie miałem za artystę"
Wiadomo, że nazwisko aktora będzie usunięte z bazy danych cmentarza Starych Powązek. Na prośbę rodziny nie udzielono żadnych szczegółów dotyczących przenosin urny i ekshumacji. Jak informowaliśmy, w uroczystości pogrzebowej ma uczestniczyć żona Agnieszka Fitkau-Perepeczko. Była ona jednak jedną z niewielu posiadających wiedzę o powtórnym pogrzebie.
Rozmawiałem z jedną z jego kuzynek, która była bardzo zdziwiona przygotowaniami do ekshumacji na Powązkach, gdzie spoczywają najbliżsi krewni Marka - przyznał w rozmowie z "Faktem" Marek Szymański, autor biografii Marka Perepeczki.
Wspomina również, że kiedy pracował nad książką, biskup Antoni Długosz, chciał by urna przyjaciela znajdowała się w Częstochowie.
Wtedy pani Agnieszka nie wyraziła zgody. Biskup uszanował jej decyzję i temat na długi czas stał się nieaktualny. Dlatego teraz, po tylu latach, ta informacja naprawdę mnie zaskoczyła - dodaje autor biografii Perepeczki w rozmowie z "Faktem".
- Biskup Długosz to dobry człowiek. On naprawdę przyjaźnił się z Markiem. Po jego śmierci uznał, że byłoby właściwe, aby spoczął w mieście, z którym był tak głęboko związany artystycznie i emocjonalnie. Myślę, że biskupowi Długoszowi chodziło przede wszystkim o oddanie mu należnego szacunku. Powiedział wprost, że chciałby, aby Marek spoczął w Częstochowie, bo tam o niego zadbają - mówi Szymański.