James Earl Jones, znany na całym świecie jako głos Dartha Vadera w "Gwiezdnych Wojnach", zmarł w wieku 93 lat. Jego agent potwierdził, że aktor odszedł 9 września w swoim domu w Nowym Jorku.
Śmierć Jonesa wywołała falę hołdów płynących z różnych zakątków globu, a jeden z najbardziej wzruszających złożył Mark Hamill, odtwórca roli Luke’a Skywalkera.
Ostatnią rolą aktora było użyczenie głosu Vaderowi w serialu "Obi-Wan Kenobi". Chociaż oficjalnie zrezygnował z tej roli we wrześniu 2022 roku, technologia umożliwiła jego głosowi dalsze życie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W serialu głos Vadera został odtworzony dzięki zaawansowanym technologiom. Stała za tym współpracy z ukraińską firmą Respeecher, która wykorzystała sztuczną inteligencję do ponownego użycia ikonicznego głosu. James Earl Jones pełnił rolę nadzorcy tego procesu, dbając, by jego głos brzmiał odpowiednio.
Jones zgodził się również, aby jego głos był odtwarzany w przyszłości za pomocą sztucznej inteligencji, co oznacza, że postać Dartha Vadera będzie mogła pojawiać się na ekranach przez wiele lat.
Technologia sprawi, że głos Dartha Vadera będzie nieśmiertelny
To nie pierwszy raz, kiedy twórcy "Gwiezdnych Wojen" wykorzystali technologię, aby odtworzyć głos lub wygląd zmarłych aktorów. W filmie "Łotr 1" z 2016 roku, postać Tarkina zagrał Guy Henry, jednak jego twarz cyfrowo zmodyfikowano, by przypominała Petera Cushinga. Podobnie było z młodszą wersją księżniczki Lei, której twarz cyfrowo "odmłodzono" w tej samej produkcji.
Jones, który przez dekady użyczał swojego głosu Vaderowi, współpracował również przy filmach takich jak "Imperium kontratakuje", gdzie w tajemnicy przed resztą obsady dodano słynne słowa "Jestem twoim ojcem".
Dzięki technologii i umowie z aktorem, głos Dartha Vadera, mimo śmierci Jonesa, pozostanie nieśmiertelny w świecie kina.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.