Margot Robbie, znana z ról w takich filmach jak m.in. "Barbie" czy "I, Tonya", niemal zakończyła swoją karierę aktorską po sukcesie "Wilka z Wall Street". Aktorka przyznała w wywiadzie dla "Vanity Fair", że nagły wzrost jej popularności po premierze filmu w 2013 r. sprawił, iż poczuła się bardzo przytłoczona sławą.
W produkcji, w której zagrała u boku takich sław, jak Leonardo Di Caprio i Jonah Hill Margot Robbie wcieliła się w postać Naomi Lapaglii, żony głównej postaci. W filmie opowiadającym o historii Jordana Belforta słynnego maklera australijska aktorka odegrała kilka scen, które uznawane są za kultowe.
Margot Robbie rozważała odejście z aktorstwa
Rola w "Wilku z Wall Street" okazała się dla Margot Robbie przełomową i otworzyła drzwi do wielkiej sławy. We wspomnianym wywiadzie Margot Robbie opowiedziała, że niedługo po tym poczuła, iż przez nagły wzrost zainteresowania jej osobą, poczuła się "okropnie". Chciała odejść z aktorstwa, lecz od tego pomysłu odwiodła ją jej mama.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pamiętam, jak powiedziałam mamie: 'Nie sądzę, że chcę to robić'. A ona odpowiedziała: 'Kochanie, myślę, że jest już za późno, żeby nie' - mówiła Margot Robbie.
W dalszej części wywiadu Margot Robbie przyznała, że nauczyła się radzić sobie z medialnym szumem. - "Wiem, jak przechodzić przez lotniska i kto próbuje mnie oszukać" - mówiła Robbie. Dodała, że mimo niebezpieczeństw związanych z popularnością, nic się nie zmienia.
Robbie wspomniała również o projekcie, który rozwijała, mającym na celu stworzenie filmu z większym udziałem kobiet. - "Mieliśmy pomysł na bardziej kobiecą historię, ale chyba nie chcą tego zrobić" - stwierdziła.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.