Kilka miesięcy temu Jan Englert zdecydował, że obecny sezon teatralny będzie jego ostatnim w roli dyrektora Teatru Narodowego. Pożegnalną sztuką będzie wyreżyserowany przez wybitnego aktora "Hamlet". Sęk w tym, że w spektaklu wystąpią żona i córka Englerta.
Beata Ścibakówna zagra królową Gertrudę, zaś Helena Englert wystąpi w roli Ofelii. Ta informacja wywołała ogromne kontrowersje w mediach społecznościowych. Internauci oskarżali aktora o nepotyzm i "brak wyczucia". Argumentowali, że takie zachowanie nie przystoi instytucji kulturalnej.
Wśród wielu krytycznych komentarzy pojawiły się również głosy broniące Jana Englerta. Okazuje się, że do grona obrończyń dołączyła też Natasza Urbańska. Podczas rozmowy z serwisem Pomponik.pl artystka podkreśliła, że to talent powinien być najważniejszym kryterium, a nie nazwisko. Jej zdaniem, dzieci znanych osób często są oceniane przez pryzmat rodziców, co nie powinno mieć miejsca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ja myślę, że jeśli ktoś jest zdolny to nieważne, jakie ma nazwisko. Zamiast utrudniać, trzeba pomagać tym osobom, żeby grały, się rozwijały. A córka Englerta jest super utalentowana. Nie widzę żadnego problemu. Nazwisko nie powinno blokować, bo dzieci osób popularnych mają już na starcie trudniej. Już są oceniane przez pryzmat rodziców. (...) - podkreśliła Urbańska.
Urbańska o córce: "Pracowała ciężko"
Urbańska przytoczyła przykład swojej córki, która wkrótce wystąpi w nowej wersji "Metra" w "Studio Buffo", gdzie dyrektorem artystycznym jest Janusz Józefowicz - życiowy partner Nataszy.
Aktorka zaznaczyła, że jej córka ciężko pracowała, aby zasłużyć na tę rolę. Musiała pokonać liczną konkurencję. "Dzięki temu bardziej nad sobą pracowała. Jej bardzo zależy, jest systematyczna, pokorna. Czy w "Buffo" czy gdzieś indziej, będzie dawała radę, bo wyrosła" - powiedziała Pomponikowi dumna mama.
W jednym z wywiadów Urbańska zwróciła uwagę, że w ich rodzinie obowiązują surowe zasady dotyczące łączenia życia zawodowego z prywatnym. Córka może grać w spektaklu, jeśli radzi sobie w nauce, a rodzice dbają, by nie zachłysnęła się światem teatru. Natasza podkreśliła, że nie ma taryfy ulgowej, a wręcz przeciwnie, córka ma trudniej niż inni, bo jej rodzice są "surowymi nauczycielami".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.