2 lata temu gwiazdy "Rolnicy. Podlasie" straciły wszystko. Smutny los zwierząt
Justyna i Mateusz zadebiutowali w 6. sezonie programu "Rolnicy. Podlasie". Choć teraz ich gospodarstwo kwitnie, nie zawsze tak było. Gdy w 2023 roku doszło do tragedii, przyszłość interesu stanęła pod znakiem zapytania. Co się stało?
Widzowie "Rolnicy. Podlasie" mogą bez filtrów oglądać codzienność rolników. Justyna i Mateusz pokazują, że praca w bliskości z naturą nie zawsze jest łatwa, jednak liczą się chęci i determinacja. Tych nie zabrakło im 2 lata temu, gdy stracili niemal wszystko.
W gospodarstwie, które prowadzą razem z rodzicami, doszło do nieszczęścia. Mija 2. rocznica pożaru obory we wsi Kizielany w powiecie sokólskim. Zaczął się na poddaszu budynku, gdzie składowane były bele siana oraz słoma.
Strażacy rozpoczęli interwencję ok. 3 w nocy. Gdy dojechali na miejsce, okazało się, że obora jest objęta ogniem w niemal 80 proc. Rozpoczęła się akcja ratunkowa, jednak nie wszystkie zwierzęta udało się uratować. Niektóre zdechły w okrutnych okolicznościach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polscy chłopi przez wieki nie myli zębów. To robili zamiast tego
Wewnątrz znajdowało się około 150 sztuk bydła, około 115 spaliło się, uratowano 24 sztuki — relacjonował rzecznik Podlaskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP, którego cytował "Super Express".
W akcji gaśniczej, w której finalnie brało udział aż 13 zastępów strażaków, nie ucierpiał żaden człowiek. Mimo to straty były znaczące, a Justyna i Mateusz z "Rolnicy. Podlasie" nie wiedzieli, czy uda im się odbudować gospodarstwo.
Mogli liczyć na pomoc sąsiadów i innych mieszkańców, którzy zaczęli zbierać fundusze w zbiórce. Dzięki temu pomogli rolnikom od nowa stworzyć to, co przez lata budowali ich rodzice (w przypadku Justyny — teściowie). Sami zainteresowani nie ukrywali, że dramat scementował ich związek.
Tyle kłód pod nogi i jeszcze jesteśmy razem, więc nic nas nie rozłączy — mówili.
Gwiazdy "Rolnicy. Podlasie" są krytykowane
Bohaterowie należą do najbardziej lubianych bohaterów "Rolnicy. Podlasie". To, jak opiekują się zwierzętami i polem, nie budzi żadnych zastrzeżeń i negatywnych komentarzy.
Dużo gorzej w tej kwestii wypadają Andrzej z Plutycz oraz małżeństwo ze wsi Ciemnoszyje, którym ostatnio wytknięto mało higieniczny sposób, w jaki karmią krowy.