Marcin Prokop, znany dziennikarz, od wielu lat pozostaje w związku lat z Marią Prażuch, którą poślubił w Portugalii w 2011 roku. Pomimo swojej popularności, para unika życia w blasku fleszy, dbając o prywatność i unikalność relacji. Marcin wielokrotnie podkreślał, jak bardzo ceni determinację swojej żony w podtrzymywaniu ich związku.
Maria Prażuch-Prokop to joginka, która wcześniej związana była z korporacyjnym światem. Ostatecznie zdecydowała się na karierę w jodze, co pomogło jej znaleźć wewnętrzny spokój oraz zachować równowagę między życiem zawodowym i osobistym. Para doczekała się córki Zofii, która przyszła na świat w 2006 roku.
Dlatego Marcin Prokop nie pokazuje się publicznie z żoną
Marcin Prokop udzielił wywiadu Andrzejowi Sołtysikowi na kanale YouTube "Świat Gwiazd", w trakcie którego poruszono wiele wątków z życia zawodowego prezentera, ale także prywatnego. Opowiedział m.in., jakim jest tatą dla swojej córki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bardzo wspierającym. Myślę, że najgorsze co możesz zrobić dziecku, to przelać na nie jakieś swoje oczekiwania i nieświadomie programować mu przyszłość i osobowość. Staram się dostrzegać takie zachowania swojej osoby, które mogłyby samodzielny "wzrost pięknej rośliny", jakim jest dziecko, w jakiś sposób zahamować albo sprawić, że korzenie się rozwiną w inne strony niż mogły. Daję jej przestrzeń, żeby była tym, kim chce, aby była szczęśliwym i przyzwoitym człowiekiem - powiedział Marcin Prokop.
Następnie odpowiedział na pytanie, jaka jego zdaniem jest recepta na udany związek małżeński. Jak twierdzi, taka recepta nie istnieje.
Każdy pisze swoje równanie w tej kwestii (...) Rzeczy się po prostu dzieją. Jedyna rada, jakiej mogę udzielić, jest taka, żeby nie obciążać drugiej osoby swoją wizją, jaka ona ma być, nie projektować na tego drugiego człowieka siebie, pozwolić mu być osobnym - kontynuował.
Jednocześnie zdradził, dlaczego jako para unikają medialnego poklasku. Użył przy tym ciekawego porównania.
To, co prywatne, powinno zostać prywatne. Widzę siebie, próbując szukać analogii, który próbuje leczyć w klinice, a nie w domu. Jak przychodzisz do mnie do kliniki, czyli w moim przypadku do telewizji, programu i zapraszam cię do mojej przestrzeni. Natomiast jak zdejmuję fartuch lekarski i idę do domu, to ty nie idź za mną. Nie stój na mojej klatce schodowej, bo ciebie nie powinno interesować, co się dzieje za moimi zamkniętymi drzwiami - stwierdził.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.