Mąż Ewy Bem zmarł 18 stycznia. Od tej pory piosenkarka przechodzi trudny okres, jednak nie zamyka się w sobie. Opowiada publicznie o tęsknocie i tym, jak dużo ich łączyło.
Razem spędzili ponad cztery dekady, jednak nie mieli dla siebie tyle czasu, ile by chcieli. Z ubolewaniem przyznała to w "Pytaniu na śniadanie". Zaapelowała do widzek, by nie pozwalały swoim partnerom popadać w pracoholizm.
Po prostu nie ma się w ogóle czasu dla siebie i mimo że byliśmy w małżeństwie 42 lata, to gdyby nie fakt, że on mi zawsze towarzyszył w wyjazdach gdzieś po Polsce, łapał jakiś wolny dzień i jechał ze mną, to nie wiem, czy ja bym na palcach zliczyła chwile, kiedy byliśmy razem — opowiadała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ewa Bem nie miała na celu krytykowania Ryszarda Sibilskiego. Z uznaniem opowiadała o jego zaangażowaniu nie tylko w jej karierę muzyczną, ale także swoją pracę dla telewizji. Mąż artystki był znanym w środowisku specjalistą, który współtworzył wiele popularnych programów.
Szczególną uwagę poświęcał teleturniejowi "Postaw na milion", który prowadzi Łukasz Nowicki. Wokalistka wyznała na antenie TVP, że mimo problemów ze zdrowiem Ryszard Sibilski wciąż myślał, jak może przyczynić się do ulepszenia formatu od strony produkcyjnej.
Faktem jest, że czuł się z tym programem ogromnie związany uczuciowo. [...] Aż byłam z tego powodu zazdrosna. No, ale to nic nie pomagało, bo i tak do ostatniej chwili, a tych chwil zostało mu nagle, ni stąd, ni zowąd ciachnięte, bardzo mało mu zostało tych dni, [...] kombinował jeszcze jakieś zmiany — wyjawiła.
Fani liczą, że Ewa Bem wróci na scenę
To kolejny raz, kiedy Ewa Bem przechodzi żałobę. W 2017 roku zmarła jej 38-letnia córka Pamela (pracowała w TVN). Piosenkarka mocno to przeżyła i na jakiś czas zrezygnowała z koncertowania.
Fani mają nadzieję, że po śmierci męża pierwsza dama polskiego jazzu zdecyduje się na szybszy powrót na scenę i dzięki temu będzie mogła choćby na chwilę zapomnieć o troskach codzienności.