Gdyby posłuchał żony, nie doszłoby do tragedii. Tak zmarł Witia z "Samych swoich"
Jerzy Janeczek, odtwórca roli Witii w "Samych swoich", odszedł 4 lata temu — dokładnie 11 lipca. Zmarł niespodziewanie wskutek użądlenia przez pszczołę, był uczulony na jad. Gdyby feralnego dnia posłuchał żony, nie doszłoby do tragedii.
Sukces "Samych swoich" nie przełożył się na ciekawe filmowe propozycje dla Jerzego Janeczka. W wywiadach mówił, że kultowa komedia "dała mu twarz", ale nie szły za tym żadne główne role. W różnych produkcjach zazwyczaj pojawiał się na drugim planie lub epizodycznie.
Gdy został zwolniony z teatru, a jego pierwsze małżeństwo się skończyło, postanowił emigrować do USA. Tam poznał Emilię, z którą mieszkał za oceanem przez 20 lat. Z aktorstwa przerzucił się na bardziej praktyczne zawody — pracował na budowie, rozwoził pizzę i odnawiał stare meble.
Z ukochaną wrócili do Polski w 2007 roku. Zagrał m.in. w "Kobietach mafii", "Supernovej", "Krecie" i serialu "Na dobre i na złe". W 2021 roku doszło do tragedii, która wcale nie musiała się zdarzyć. Wybranka aktora wielokrotnie nalegała, by przestał hodować pszczoły, argumentując to troską o jego bezpieczeństwo i uczuleniem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak dba o siebie Anna Samusionek? Co wyeliminowała ze swojej diety?
Gwiazdor "Samych swoich" nie posłuchał, a 11 lipca 2021 roku (według relacji "Super Expressu") mimo prośby żony nie założył ubrania ochronnego. Jeden z owadów użądlił go w stopę, na co wzorowo zareagował — samodzielnie zrobił sobie zastrzyk z adrenaliny. To nie wystarczyło.
W domu 77-latka pojawiło się pogotowie. Ratownicy stwierdzili, że hospitalizacja nie jest konieczna. Jerzy Janeczek zmarł kilka godzin później. Został pochowany na cmentarzu w Lutkówce nieopodal Mszczonowa na Mazowszu.
Jak Jerzy Janeczek dostał rolę Witii w "Samych swoich"?
O tym, że angaż do "Samych swoich" wcale nie otworzył mu drzwi do sławy, pisał Dariusz Koźlenko w książce "Sami swoi. Na planie i za kulisami komedii wszech czasów". Opisywał też, jak w ogóle doszło do obsadzenia filmowego Witii.
Według jednej historii Jerzy Janeczek pojawił się na przesłuchaniu z koleżanką, która w przeciwieństwie do niego przeszła do kolejnego etapu. Poprosiła, by na zdjęciach próbnych pojawił się także on.
Druga wersja mówi o pięciu kolegach, z którymi pojawił się na castingu. Tym razem również nie zdołał przekonać do siebie drugiego reżysera, Gerarda Zalewskiego. Z szóstki znajomych przeszła jedynie trójka, jednak wymogli, by całą paczką przyjechać na próby. Ostatecznie Witią został chłopak, na którego nikt wcześniej nie stawiał.