oprac. Bogdan Kicka| 

Gwiazda "Klanu" otarła się o śmierć. "Nie ma strachu, gdy wychodzi się z ciała"

3

Aldona Orman ma za sobą bardzo trudny czas. Gwiazda "Klanu" otarła się o śmierć po tym, jak w jej głowie pękł tętniak. To już drugi raz, kiedy jedną nogą była na tamtym świecie. Niewiele osób bowiem wie, ale kilkanaście lat temu Orman miała sepsę, w wyniku której zapadła w śpiączkę.

Gwiazda "Klanu" otarła się o śmierć. "Nie ma strachu, gdy wychodzi się z ciała"
Aldona Orman. (AKPA, Instagram, Jacek Kurnikowski)

Aldona Orman jest polską aktorką filmową i teatralną, urodzoną 1 stycznia 1968 roku w Przedborzu. Obecnie jest znana przede wszystkim z ról w popularnych polskich serialach telewizyjnych. Występowała w takich produkcjach jak "Klan", gdzie wcieliła się w postać Barbary Mileckiej, oraz "Pierwsza miłość", gdzie zagrała postać Anny Bilewskiej. Jej role w tych serialach przyniosły jej dużą popularność i sympatię widzów.

Gwiazda "Klanu" otarła się o śmierć

Aktorka przeżyła w ostatnich miesiącach niezwykle trudne chwile. 16 października 2023 roku podczas pracy na planie serialu "Klan" doznała pęknięcia tętniaka w głowie. Konsekwencją były nagły, intensywny ból, utrata wzroku oraz niemożność mówienia i ruchu. Dzięki szybkiemu zabiegowi chirurgicznemu udało się uratować jej życie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Śmierć na planie filmu z Alekiem Baldwinem. Policja publikuje wideo z miejsca tragedii

Niestety, badania wykazały obecność kolejnych trzech tętniaków, z których dwa zostały usunięte w trakcie drugiej operacji. Trzecia operacja jest jeszcze przed nią ze względu na wysokie ryzyko udaru.

Opowiedziała, co jest po drugiej stronie

Orman przyznała w rozmowie z "Faktem", że miała wielkie szczęście. To jednak nie pierwszy raz, gdy ocaliła życie. Kilkanaście lat temu przeszła sepsę, która doprowadziła ją do śpiączki.

W rozmowie z "Faktem" Aldona Orman opowiedziała, jak mistyczne doświadczenie wpłynęło na jej wartości i relacje z ludźmi.

Sepsa i śpiączka sprawiły, że nastąpiła we mnie wielka zmiana w stosunku do życia, ludzi, relacji. Do wszystkiego. Gdy przeżywa się śmierć kliniczną i doświadcza przejścia do innego wymiaru, dostaje się od kogoś tam z góry pewien przekaz o tym, co ma się do zrobienia. Totalnie przewartościowałam wiele rzeczy — mówiła "Faktowi" Orman.

Aktorka twierdzi, że od tego czasu stara się generować więcej dobra i pozytywnych emocji, a także radzić sobie z hejterami w konstruktywny sposób. Uważa, że trudne przeżycia dały jej większą intuicję i umiejętność lepszego rozumienia odczuć innych ludzi, co pomaga jej lepiej radzić sobie w życiu. Wierzy, że każdy człowiek ma misję do spełnienia.

Opowiedziała, co jest po drugiej stronie

Orman opisała również moment, gdy opuściła swoje ciało i widziała widziała wszystko z góry – siebie, lekarzy i otaczających ją ludzi.

Początek chyba u wszystkich jest taki sam, wychodzi się z ciała i patrzy się z góry, na to co jest dookoła. Na siebie, lekarzy, ludzi, którzy są obok. Widziałam siebie leżącą na szpitalnym łóżku. Potem przechodzi się jakby do innego wymiaru. Jest tunel, jest światło, widziałam świetliste kule w przestrzeni, pewnie to dusze. Takie rzeczy są - wspomina aktorka.
Nie ma strachu, gdy wychodzi się z ciała, czuje się dużą błogość i spokój. Ja tak miałam - dodała w rozmowie z "Faktem" gwiazda "Klanu".
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić