Marian Dziędziel to jeden z najbardziej znanych polskich aktorów teatralnych i filmowych. W tym roku aktor był gościem specjalnym Przeglądu Filmowego Kino na Granicy, gdzie odbyła się pierwsza w Polsce retrospektywa jego filmów. Dziędziel swój debiut zaliczył w 1968 r. w serialu "Stawka większa niż życie".
76-latek w tym roku zakończył prace nad filmem "Zapiski śmiertelnika" Maćka Żaka. Mimo wieku wciąż pozostaje aktywny zawodowo, z czego bardzo się cieszy. Na ten moment teatr jest dla niego najważniejszy.
Dziędziel mocno śledzi poczynania innych aktorów i teraz wypowiedział się na temat tych, którzy pracują w tym zawodzie bez odpowiednich kwalifikacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niech se grają. Żal duszę ściska, serce boleść czuje, jak się na to patrzy, ale cóż? Grają... Niektórzy z prawdziwym talentem jakoś tam funkcjonują na tym planie, na ekranie czy nawet czasem na scenie - podkreśla 75-latek dla "Super Expressu".
Z jego słów jasno wynika, że jest zniesmaczony obecną sytuacją na polskiej scenie aktorskiej.
Amator w kinie nieraz jest pozytywną sytuacją. Ale wydaje mi się, że na dłuższą metę to się rzadko kiedy udaje. Ale każdy ma prawo robić, co chce, że tak powiem - dodaje.
Niedawno Marian Dziędziel przyznał, że zdiagnozowano u niego nowotwór żołądka, choć finalnie okazało się to fałszywym alarmem. Feralna diagnoza pozwoliła mu jednak przemyśleć swoje dotychczasowe życie.
Wiedziałem, jakie choroby można mieć w tym wieku, ale przecież nie wszyscy muszą odchodzić, mając 72 lata. Po sześciu tygodniach był wynik. Pojawiła się bardzo miła pani doktor: "Panie Marianie, przyszły wyniki". A ja na to: "Ładuj pani". Na co ona: "To nie jest rak" - relacjonował aktor.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.