Muniek tłumaczy odejście Sidneya Polaka z T.Love. "Miałem trudny wybór"
Odejście Sidneya Polaka z zespołu T.Love okazało się jednym z największych zaskoczeń na polskiej scenie muzycznej ostatnich miesięcy. Ogłoszona w grudniu decyzja poruszyła fanów, którzy od lat utożsamiali brzmienie perkusji Polaka z hitami takimi jak "King", "Warszawa" czy "Chłopaki nie płaczą". Lider formacji, Muniek Staszczyk, do tej pory unikał szczegółowych wyjaśnień.
Najważniejsze informacje
- Muniek Staszczyk wyjaśnił powody rozstania z Sidneyem Polakiem podczas Q&A na Facebooku.
- Decyzję podjął po długich rozmowach w zespole; priorytetem okazał się dalszy los T.Love.
- Wspomniał też o odejściu gitarzysty Jana Benedeka w listopadzie i o wieloletnich napięciach.
W niedzielę Muniek Staszczyk zorganizował na Facebooku sesję pytań i odpowiedzi, w której dominował temat zmian w składzie T.Love. Fani dopytywali o kulisy pożegnania z perkusistą Sidneyem Polakiem. Lider zespołu nie unikał trudnych wątków i zaznaczył, że każdą decyzję poprzedziły rozmowy w gronie muzyków.
"Trzy światy Johna Scherera". Ekspertka zachęca, by wypróbować
Muniek o odejściu Sidneya Polaka
Najmocniej wybrzmiało wyjaśnienie Staszczyka, dlaczego zespół rozstał się z wieloletnim perkusistą. Podkreślił wagę i konsekwencje takiego kroku. Wprost mówił o dylemacie, który stawiał przyszłość grupy ponad personalnymi więziami i wspólną historią.
Staszczyk zaznaczył, że rozstania w T.Love nie są przypadkowe. Słowa lidera pokazują skalę emocji wokół decyzji: "Przez ponad 40 lat istnienia zespołu nigdy nie rozstałem się z nikim bez powodu. Zawsze były to decyzje przemyślane i bolesne. Tak samo było teraz". Dodał, że konkluzja zapadła po ustaleniach z resztą składu.
"Albo zespół, albo Sidney"
W trakcie Q&A padło też osobiste wyznanie dotyczące priorytetów. Staszczyk ujął to jednoznacznie: "Miałem bardzo trudny wybór — albo zespół, albo Sidney. Wybrałem zespół". Z jego wypowiedzi wynika, że wcześniejsze próby porozumienia nie przyniosły oczekiwanego efektu, co ostatecznie przesądziło o rozstaniu.
Lider T.Love zasugerował, że decyzja nie była zaskoczeniem dla zainteresowanych. Wspomniał również o listopadowym odejściu gitarzysty Jana Benedeka. Choć nie wchodził w szczegóły, zaznaczył, że obie strony znały powody zakończenia współpracy. Zwrócił przy tym uwagę na formę rozstania, która mogła budzić zastrzeżenia, ale była — jak mówił — jedyną możliwością.
Napięcia narastały latami
Staszczyk podkreślił, że to nie była decyzja pod wpływem emocji. Według jego relacji obecność Sidneya Polaka w składzie od dawna była niepewna. "Wielokrotnie wisiała na włosku" — przyznał, wskazując na długotrwały proces, w którym kolejne rozmowy nie przyniosły przełomu.
Ostateczne stanowisko zapadło po nieudanych próbach wyjaśnienia spornych kwestii z perkusistą. Staszczyk zaznaczył, że priorytetem pozostała spójność zespołu i dalsze funkcjonowanie T.Love. Dla fanów to jasny sygnał, że grupa chce skupić się na przyszłości i pracy nad kolejnymi planami, już w zmienionym składzie.