"Nie chcę tu być". Malinowski był uwięziony na oceanie podczas burzy
Michał Malinowski relacjonuje na TikToku samotny rejs przez Pacyfik na "własnoręcznie zbudowanej łódce". Do celu, czyli Polinezji Francuskiej, brakowało mu trzy tysiące kilometrów. Był na środku oceanu, gdy rozpętał się sztorm. Aktor znany z "Na Wspólnej" był przygotowany.
Michał Malinowski zrezygnował z popularności i aktorstwa, ale nie przestał być "na fali". Jakiś czas temu zbudował łódź, zwodował ją w Szczecinie i ruszył w świat. Właśnie zdał relację ze środka Oceanu Spokojnego.
Nagrał film, na którym informuje, że ma za sobą 3 tys. km, a do Polinezji Francuskiej brakuje mu drugie tyle. W zachowaniu dobrego tempa przeszkodziły mu warunki atmosferyczne. Był bowiem blisko Równikowego Pasa Ciszy. To niebezpieczny obszar o dużej nieprzewidywalności pogodowej.
Dawnego gwiazdora "Na Wspólnej" z każdej strony otaczały szkwały — krótkotrwałe, ale silne wiatry i burze występujące na otwartych wodach. Stwierdził, że "tego się już nie da ominąć".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ewa Wachowicz grzmi na wybory do śniadaniówek. To popularne wśród rodziców przysmaki
Musiałem zarefować [częściowo zwinąć — przyp. red.] żagle i generalnie próbuję się stąd wydostać jak najszybciej, bo za osiem godzin będzie tutaj nawalać piorunami, będzie burza. Odpaliłem silniki, [...] nie chcę tutaj być. Będzie tu dosyć nieciekawie — opowiadał.
Michał Malinowski uprzednio poświęcił kilkanaście godzin na zaplanowanie trasy tak, by nie wplątać się w taką sytuację. Nie udało mu się wszystkiego przewidzieć. Podjął próbę ucieczki od chmur, jednak te nagle zaczęły bardziej się kłębić.
Przygotowałem łódkę, przygotowałem siebie. Jestem w szeleczkach, w suchym kombinezonie. Mam pod reką wszystko, co jest niezbędne. Płyniemy, uciekamy. [...] Chodzi o to, żeby jak najdłużej być poza strefą największych wyładowań — tłumaczył na TikToku.
Michał Malinowski na środku oceanu. Liczył tylko na siebie
34-latek, który w sieci tytułuje się teraz jako Kapitan Popkorniarz, ostatecznie wydostał się z niebezpiecznego obszaru, jednak — jak tematycznie opisywał - "był w niewoli przez 12 godzin".
Pod mokrym aluminiowym masztem, z piorunami walącymi dookoła i najbliższą łódką jakieś dwa dni drogi ode mnie — podsumował.
Internauci byli pod wrażeniem ekspedycji. Gratulowali Michałowi Malinowskiemu odwagi, by w pojedynkę udać się tak daleko i polegać tylko na sobie. W sekcji komentarzy nie zabrakło opinii, że to okazja do głębszego poznania własnego charakteru.