Paweł Wilczak skończył 60 lat. Na początku kariery nie mówił swoim głosem
Pamiętny gangster Jurij z "Ekstradycji 2" czy też gwiazdor serialu TVN "Kasia i Tomek", na planie którego poznał swoją długoletnią partnerkę życiową Joannę Brodzik. To jedne z najbardziej kojarzonych ról z Pawłem Wilczakiem. Na początku kariery aktor musiał być jednak dubbingowany.
Któż z nas nie kojarzy głosu Pawła Wilczaka. Można go usłyszeć w takich produkcjach jak: "Na dobre i na złe", "Kiler-ów 2-óch", "Sfora", "Faceci do wzięcia", czy "Usta Usta". Nie zawsze jednak tak było.
Aktor, który karierę filmową rozpoczął w 1986 roku będąc jeszcze na studiach Wydziału Aktorskiego PWSFTviT w Łodzi, zanim trafił do "Ekstradycji" i został rozpoznawalny, grywał głownie epizody. Tak było chociażby z serialem "Kuchnia Polska" z 1992 roku i jego filmowym odpowiednikiem "1968. Szczęśliwego nowego roku". Wcielał się tam w studenta Marka Włodarczaka, który zdejmuje majtki przed komisją wojskową. Paweł Wilczak nie mówił tam jednak swoim głosem. Rola była dubbingowana przez samego Cezarego Pazurę.
Wilczak nie jest tu jednak odosobniony. Dubbingowane głosy mieli także inni znani aktorzy. Wystarczy wspomnieć chociażby: Marka Kondrata w "Wojnie domowej" (głos Stefana Friedmanna), Jerzego Bińczyckiego w filmie "Enak" (tu głos Marka Kondrata), Jerzego Stuhra w "Przyjęcie na dziesięć osób plus trzy" (głos Stefana Friedmanna), Wiesława Gołasa w "Potopie" (głos Ryszarda Dembińskiego), czy Janusza Gajosa w "Karino" (głos Andrzeja Łągwy, ojciec Jacka Łągwy z "Ich Troje").