W czerwcu tego roku do sieci wyciekło nagranie, na którym pojazd należący do Klaudii El Dursi brawurowo poruszał się po autostradzie, w niedozwolony sposób (pasem awaryjnym) wymijając innych uczestników ruchu. Gwiazda przyznała się, że to ona siedziała za kierownicą.
Sprawa trafiła do sądu, który za rajd nakazał jej zapłatę kary w wysokości 3 tys. zł. Musiała pokryć także koszty postępowania. Według internautów zasądzona grzywna nie była dla niej zbyt dotkliwa. Co na ten temat sądzi sama zainteresowana?
Absolutnie nie jestem upoważniona do tego, żeby podważać czy dyskutować z wyrokiem sądu. Taki jest i ja nie będę tego komentowała — oznajmiła w "Super Expressie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Klaudia El Dursi już jakiś czas temu mierzyła się z krytyką w tej sprawie. Była uczestniczka "Top model" nie ukrywała, że była ona uzasadniona. Wydała oświadczenie, w którym wyraziła skruchę i przeprosiła za niebezpieczny czyn, który mógł skończyć się tragedią.
Jest mi ogromnie wstyd, jest mi przykro. Takie zachowanie absolutnie nie powinno mieć miejsca — napisała na Instagramie.
Klaudia El Dursi dostała zbyt niski wyrok?
Wyrok sądu został przez niektórych uznany za zbyt łagodny i niedostosowany do zarobków prezenterki. Na feralnym nagraniu wyszło na jaw, że jest właścicielką samochodu marki Mercedes, wartego nawet kilkaset tys. zł.
Ponadto kilka dni po decyzji wymiaru sprawiedliwości Klaudia El Dursi była widziana przed budynkiem "Dzień dobry TVN", gdzie z uśmiechem pozowała do zdjęć, trzymając w ręce torebkę wartą (według "Super Expressu") nawet 12 tys. zł. To czterokrotnie więcej niż wynosiła kwota mandatu.
Wygląda jednak na to, że prowadząca "Hotel Paradise" nie zamierza wdawać się z nikim w dyskusje, zastosowała się do wyroku i temat uważa za zakończony.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.