Wybitny muzyk zmarł w nocy z 7 na 8 lipca, a jego pochówek odbędzie się 31 lipca na warszawskich Powązkach. Uroczystość ze względu na ogromny dorobek artystyczny Tadeusza Woźniaka będzie miała państwowy charakter.
Co ciekawe pogrzeb autora hitu "Zegarmistrz światła" odbędzie się w świeckim obrządku, a to oznacza, że nie odprawi go ksiądz.
To może zaskakiwać, bo muzyk choć sam deklarował się jako agnostyk, pochodził z głęboko wierzącej rodziny, a jego siostra w młodości przyjaźniła się z samym Karolem Wojtyłą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To właśnie związki z papieżem były przyczyną pewnego epizodu, do którego muzyk z zawstydzeniem odniósł się po latach. Szczegóły całej sytuacji opisał w swojej autobiografii.
Czytaj także: Nie żyje Tadeusz Woźniak. Miał 77 lat
Panienki tej szkoły wyjeżdżały na wycieczki m.in. w góry i do Krakowa. Ich przewodnikiem i opiekunem był "Wujek" - wspominał Woźniak.
"Wujkiem" nazywano młodego Karola Wojtyłę, który zanim został papieżem chętnie angażował się w organizację duszpasterskiego życia młodym uczniom i uczennicom szkół średnich. W tej grupie była także siostra Tadeusza Woźniaka - Irmina.
To z nią korespondował przyszły papież, a listy przychodziły nawet po tym, gdy Wojtyła wyjechał do Watykanu. Gdy siostry nie było w domu, do cennej korespondencji dobrał się mały Tadeusz.
W dzieciństwie muzyk kolekcjonował znaczki, więc bez zastanowienia wyciął je z listów pisanych przez Wojtyłę. Aby ukryć swój występek przed siostrą, korespondencję po prostu wyrzucił do śmieci.
Do dziś mam z tym problem, choć siostra nigdy nie dała mi poznać, jak zabolało ją to moje barbarzyństwo — przyznał po latach Tadeusz Woźniak w swojej autobiografii.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.