To dlatego Andrzej Piaseczny i Robert Chojnacki się rozstali. "On jest młodszy ode mnie"
"Budzikom śmierć", "Prawie do nieba" – te znane przeboje lat 90. to efekt muzycznej kolaboracji między Andrzejem Piasecznym a Robertem Chojnackim. Album "Sax & Sex" okrył się podwójną platyną, ale obaj muzycy szybko zakończyli współpracę. Na temat ich rozstania od lat krążyły plotki. Te postanowił rozwiać Robert Chojnacki.
Podczas 62. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu po wielu latach na scenie wspólnie wystąpili saksofonista Robert Chojnacki i wokalista Andrzej Piaseczny. Niemal 30 lat temu obaj muzycy współpracowali, nagrywając świetnie przyjęty przez publiczność album "Sax & Sex".
Płyta sprzedała się w nakładzie 1,5 mln egzemplarzy i osiągnęła certyfikat dwukrotnej platyny. Album był debiutanckim longplayem Roberta Chojnackiego, Piaseczny wziął udział w nagraniach jako wokalista sesyjny.
Piosenki "Budzikom śmierć", "Prawie do nieba" czy "Niecierpliwi" okazały się prawdziwymi hitami. Utwory po dziś dzień goszczą na antenach stacji radiowych. Muzyczne drogi Chojnackiego i popularnego "Piaska" szybko się rozeszły.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chojnacki o pogodzeniu się z Piaskiem, pracy za granicą i swojej karierze. Czemu nie chce być jurorem w żadnym programie?
W kuluarach huczało od plotek. Domniemywano, że obaj panowie poróżnili się z powodów finansowych. Taką tezę postawił m.in. Andrzej Krzywy z De Mono w swojej książce "Na krzywy ryj". Muzycy przez lata grali wspólnie w zespole.
"Nagle koledzy zarabiają miliony, a Piasek... I zamiast ruszyć głową i dosypać coś Piaskowi, Robert uznał, że umowa to umowa i zostaje po staremu. Jest w tym głęboka niesprawiedliwość, bo przecież gdyby nie głos i charyzma Andrzeja, nie byłoby sukcesu" – napisał wokalista De Mono.
Podczas tegorocznego festiwalu w Opolu obaj muzycy wystąpili razem na scenie. Spekulacje na temat ich rzekomego konfliktu postanowił rozwiać Robert Chojnacki. Saksofonista, w rozmowie z portalem Pomponik, stanowczo zaprzeczył tezie byłego kolegi z zespołu.
– Zawsze najlepiej powiedzieć: o pieniądze, prawda? Że tam ktoś komuś coś, worek cukru, zabrał. Bez sensu. Wiesz, jesteśmy w innym miejscu – powiedział Robert Chojnacki.
Muzyk ponadto stwierdził, że do spekulacji o jego konflikcie z Piasecznym przyczyniły się media. Jak dodał, ich drogi muzyczne "po prostu się rozeszły". Do podjęcia tej decyzji przyczyniła się zawodowa aktywność Roberta Chojnackiego poza granicami kraju.
"Kiedyś go ubóstwiali"
Saksofonista nie szczędzi byłemu muzycznemu współpracownikowi ciepłych słów. Muzyk zdaje sobie sprawę, że choć album "Sax & Sex" był formalnie jego debiutanckim albumem, uwaga publiczności była skupiona na "Piasku".
– On jest młodszy ode mnie. Ludzie uwielbiają, jak artysta przychodzi, można go dotknąć. Kiedyś go ubóstwiali, przecież nie mnie (...), a on był po prostu w swoim żywiole – mówił na łamach portalu Pomponik Robert Chojnacki.
Album "Sax & Sex" był wydany w grudniu 1995 roku. Chojnacki skomponował cały materiał, będąc saksofonistą De Mono. Andrzej Piaseczny, który wówczas był członkiem grupy Mafia, napisał teksty. Ostatecznie również je zaśpiewał, za co dostał – jako muzyk sesyjny – honorarium w wysokości siedmiu tys. zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo