Dariusz Kmiecik, znany dziennikarz TVN, razem z żoną i synkiem zginął w wyniku wybuchu gazu w katowickiej kamienicy. Do tragedii, o której mówiła cała Polska, doszło 23 października 2014 roku. W 10. rocznicę tego wydarzenia postanowiono przypomnieć o trzech ofiarach.
Anita Werner w imieniu całej redakcji "Faktów" zapewniła, że wszyscy wciąż pamiętają o zmarłym. Koledzy, z którymi współpracował, przygotowali wspomnieniowe nagranie, na którym pokazano czarno-białe kadry rodzinne i fragmenty pracy dziennikarza w terenie.
Podkreślono, że Dariusz Kmiecik był nie tylko oddanym pracy reporterem, ale także dobrym ojcem i mężem. Uczestniczył w meczach charytatywnych, dzięki którym udawało się zebrać fundusze na leczenie najmłodszych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trzymajcie się, na razie — słowami 34-latka zakończono materiał.
Tuż po widzowie "Faktów" mogli w ciszy, przez kilka sekund patrzeć na zdjęcie Dariusza Kmiecika, jego żony Brygidy i 2-letniego synka Remigiusza. Okoliczności ich śmierci są druzgocące.
Rocznica śmierci Dariusza Kmiecika i jego rodziny. Zginęli przez lokatora
W chwili wybuchu w kamienicy przebywało 21 osób. Trójka lokatorów zginęła na miejscu. Ratownicy odnaleźli ich ciała przed północą, po kilkunastu godzinach poszukiwań. Cała rodzina zginęła w wyniku eksplozji gazu, którą wywołał jeden z mieszkańców kamienicy, próbując targnąć się na własne życie.
Eksplozja była tak potężna, że budynek praktycznie runął, pozostawiając tylko parter. Prokuratura Okręgowa w Katowicach przeprowadziła śledztwo, które wykazało, że 45-letni Mariusz P., sąsiad Kmiecików, celowo rozkręcił elementy instalacji gazowej w swoim mieszkaniu, co doprowadziło do wybuchu.
Mężczyzna miał zmagać się z problemami finansowymi, został eksmitowany. Po zdarzeniu trafił do szpitala. Tam zmarł. W "Faktach" skupiono się jednak jedynie na małżeństwie i ich dziecku, którzy — choć niczemu nie byli winni — ponieśli najwyższą cenę.