Serial "Lady Love" wzbudzał emocje jeszcze przed premierą. Krytycy zarzucali twórcom niepotrzebne epatowanie seksem. Anna Szymańczyk przyznała, że rola była dla niej wyzwaniem, ale dostrzegła w niej "morze emocji". Aktorka podkreśliła, że każda scena była dokładnie omawiana z reżyserem i koordynatorką intymności, a w roli wspierała ją rodzina.
(Mama - przyp. red.) natomiast ma do mnie tyle zaufania, że jeżeli się na to zdecydowałam, to znaczy, że tam nie jest tylko golizna. Nie podejrzewała mnie o ekshibicjonizm, tylko raczej o to, że zobaczyłam w tej historii coś, co jest większe - mówiła w rozmowie z Marcinem Mellerem w programie "Mellina".
Anna Szymańczyk ucieka przed show-biznesem do kościoła
Popularność serialu "Lady Love" przyniosła Szymańczyk zarówno uznanie, jak i krytykę. Aktorka otrzymywała wiadomości od oburzonych widzów, co skłoniło ją do refleksji nad akceptacją i tolerancją.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Staram się z pokorą do tego podchodzić, że każdy ma prawo do swojego zdania i nie miażdżyć tych ludzi. Natomiast też chciałabym, żeby oni nie miażdżyli mnie. Jeżeli czytam komentarz pani promuję "kur***two", i wchodzę na profil danej osoby i jest osobą, która wyklaruje się, że jest głęboko wierząca. To pytam się, gdzie jest główna wykładnia tej wiary, czyli akceptacja drugiego człowieka i nie kopanie go. Bo to mi się nie zgadza i mam takie, że wtedy jest mi szkoda, jest mi po prostu przykro - dodawała.
Aktorka poruszyła również wątek kościoła. Mimo że Anna Szymańczyk określa się jako katoliczka niepraktykująca, wiara odgrywa ważną rolę w jej życiu. Aktorka przyznaje, że często odwiedza puste kościoły, szukając tam spokoju i energii, uciekając przed zgiełkiem show-biznesu.
Nie jestem osobą, która jest często w kościele. Natomiast jestem osobą, która bywa w pustych kościołach. Bywam w pustych kościołach, bo uważam, że to jest miejsce gdzie spotyka się pewna energia. Więc mamy tutaj katoliczkę niepraktykującą, ale jest mi potrzebne - ta wiara w to, że tam jest coś wyżej. Mało tego, czasami się modlę, jak mi jest źle, jak jest mi ciężko. Jest to rodzaj mantry również, która ma uspokajać - stwierdziła Anna Szymańczyk.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.