Maciej Stuhr zaczął swój apel do Donalda Tuska od słów: "Nie przepadam za agitacją we własnym interesie. Wolę wspierać innych potrzebujących. Ale sprawa tantiem dla twórców od internetowych gigantów jest z różnych względów dziwna. Szanowny Panie Ministrze, zwracam się do Pana, bo przez 8 lat nie było sensu domagać się dialogu, nie było z kim dialogować".
I kontynuował: "Dziś, gdy mówi Pan (mniej więcej), że kiedyś się tym zajmiecie, to dla naszego środowiska jest trochę jednak za mało. Pomijam w tym wpisie oczywistość, że to prawo musi być uchwalone, tak jak w całej Europie. Ale tu się cisną na usta pytania, na które nikt nie chce odpowiadać… Dlaczego w ogóle do takiej sytuacji doszło? Kto na tym korzysta? Komu zależy, żeby zmiana prawa nastąpiła później, a nie wcześniej?".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Stuhr stwierdził, że "dopóki te pytania nie mają jasnych odpowiedzi, powstaje wrażenie, że ktoś tu coś ukrywa, nie traktuje nas poważnie. Ktoś tu kręci jakieś lody… Szkoda że panowie Szczerba i Joński zajęci, bo może oni by nam coś było w stanie wyjaśnić".
O co chodzi Maciejowi Stuhrowi? Chodzi o tantiemy dla aktorów i twórców filmowych oraz telewizyjnych
Niedawno na stronie Rządowego Centrum Legislacyjnego pojawił się draft zmian w ustawie dotyczącej praw autorskich mający na celu dostosowanie polskiego prawodawstwa do dwóch dyrektyw wydanych przez Parlament Europejski w kwietniu 2019 roku.
Zmiany te dotyczą głównie wprowadzenia nowych regulacji praw autorskich odnoszących się do dystrybucji online przez stacje radiowe i telewizyjne oraz do powtórek ich programów. Jednakże w proponowanych zmianach brakuje zapisów dotyczących opłat licencyjnych dla twórców za korzystanie z ich dzieł w internecie, co wywołało reakcję posłów z partii Lewica. Zwrócili się z zapytaniem w Sejmie odnośnie do postępu prac nad nowelizacją.
Brak regulacji w kwestii tantiem internetowych spowodował protesty wśród młodych artystów. Zorganizowali oni w Warszawie, w Kinie Kultura, spotkanie protestacyjne, które nazwali "tantiemowym sztabem kryzysowym".
Grupa filmowców wyraziła swoje niezadowolenie poprzez napisanie listu do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, organu odpowiedzialnego za te zmiany prawne, wyrażając swoje zdziwienie i rozczarowanie brakiem istotnych dla nich zapisów dotyczących opłat za korzystanie z treści online.
"My, młode filmowczynie i młodzi filmowcy z niedowierzaniem przyjęliśmy informację o wykreśleniu najważniejszych dla nas przepisów o tantiemach z internetu z opublikowanego 15 lutego 2024 r. projektu ustawy wdrażającej unijną dyrektywę DSM. Czy właśnie po to 15 października 2023 r. staliśmy w wielogodzinnych kolejkach do lokali wyborczych, żeby wybrany przez nas rząd, tak nas oszukał?" - można przeczytać w liście młodych twórców.
Walka o tantiemy - co na to internauci?
Pod wpisem Stuhra nie brakuje komentarzy. "Jeju, Go Maciej! Nikt tego nie skuma, kto nie żyje ze sztuki. Czasem jest fajnie, czasem to spacer po linie", "Kiedy przekonałeś się, że tym razem też nie będziesz miał z kim dialogować. Ale przynajmniej wszyscy uśmiechnięci", "Nic się nie zmieniło. Ludzie w opozycji się zmienili i nagle znają się na prawie i konstytucji", "Trzeba rozmawiać, trzeba się upominać, trzeba przypominać. Artyści muszą się ustawić w kolejce roszczeń. A kolejka długa, ośmioletnia" - czytamy w sieci.
Nie wszyscy jednak popierają artystów walczących o tantiemy. "Lubię pańskie komentarze, ale ten jest wyjątkowo nietrafiony. W ten sam sposób mogliby narzekać np. inżynierowie pracujący dla gigantów i projektujący (tworzący) dla nich różne rozwiązania. Jakoś dla nich nikt nie domaga się tantiem. Artyści są i tak wyjątkowo uprzywilejowaną grupą, więc błagam, nie narzekajcie, bo są w tym kraju zawody i profesje, które mają znacznie gorzej. Od nich zacznijmy", "Panie Macieju, zawsze myślałem, że twórcy dostają honorarium za wykonane dzieło i tyle w temacie. Myliłem się?".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.