Był z elity PRL, ostatnie dolary zostawił pokojówce. "Proszę po mnie posprzątać"
Właśnie mija 65 lat od premiery "Krzyżaków" Aleksandra Forda. Film pozostał największym dziełem w dorobku polskiego reżysera. Ford odniósł sukces, którego wielu innych twórców mogło mu tylko pozazdrościć, ale jego historia skończyła się tragicznie. Odebrał sobie życie w małym motelu na Florydzie. "Odchodzę, proszę po mnie posprzątać" - napisał reżyser przed śmiercią.
15 lipca 1960 r., dokładnie w 550. rocznicę bitwy grunwaldzkiej, odbyła się prapremiera "Krzyżaków", ale uroczysta premiera miała miejsce półtora miesiąca później - 2 września. Sukces tej produkcji przerósł najśmielsze oczekiwania. Ludzie tygodniami czekali na seans w kinie. Film obejrzało ponad 32 mln widzów - więcej, niż Polska miała mieszkańców w 1960 roku.
W ten sposób "Krzyżacy" zapisali się w historii polskiej kinematografii, stając się najbardziej dochodowym filmem, o największej oglądalności. Aleksander Ford odniósł sukces, o którym wielu reżyserów może jedynie pomarzyć.
Padło pytanie o sprzedaż działki pod CPK. "Jak z aferą wizową"
Czytaj także: Zmarnowana bitwa pod Grunwaldem
Niewykluczone, że i film o życiu Forda przyciągnąłby przed ekrany wielu widzów. Byłaby to barwna, naznaczona skandalami historia, pełna wzlotów i upadków. Historia o tragicznym zakończeniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Aleksander Ford, zaufany człowiek Stalina
Aleksander Ford urodził się w 1908 r. jako Mosze Lifszyc. Gdy wybuchła II wojna światowa, miał już kilka sukcesów filmowych na koncie. Znalazł się wówczas na terenie ZSRR, a w 1943 r. został szefem Czołówki Filmowej I Dywizji Wojska Polskiego. Do kraju wrócił w randze porucznika.
Ford należał do elity i był zaufanym człowiekiem Stalina. Po wojnie stał się kluczową postacią polskiej kinematografii - przez ponad dwie dekady wykładał w łódzkiej szkole filmowej, kształcąc wybitnych polskich twórców. Jednakże na swój największy sukces Ford musiał poczekać do 1960 r. To właśnie produkcję "Krzyżacy" uznano za największe dzieło reżysera.
Kobieciarz, skandalista, człowiek o wielu twarzach
W biografiach znanych osób często bywa tak, że sukcesy zawodowe nie idą w parze z prywatnymi. Przez pewien czas podobnie było u Aleksandra Forda. Był on człowiekiem pełnym sprzeczności.
Ci, którzy go znali, opisywali go jako człowieka życzliwego, serdecznego, empatycznego. Z drugiej strony, reżyser miał opinię nieufnego, wyrachowanego i zawistnego. Zdarzało się np., że wykupywał scenariusze, tylko po to, by nikt inny nie mógł stworzyć filmu na ich podstawie.
Ford nie był typem amanta. Miał 160 cm wzrostu, a mimo to podobał się kobietom. Z czasem przylgnęła do niego łatka kobieciarza. Reżyser był trzykrotnie żonaty, a jego druga żona popełniła samobójstwo po tym, jak zostawił ją dla aktorki Aleksandry Śląskiej.
W latach 50. Ford sprowadził do Łodzi amerykańską aktorkę Eleanor Griswold. Zrobił wówczas wszystko, by ją w sobie rozkochać. Ich związek wywołał skandal, z kilku powodów.
Griswold była młodsza od Forda o 30 lat. Gdy go poznała, była związana z Zygmuntem Kałużyńskim. Z kolei Ford zostawił dla aktorki dorastającego syna i żonę. Wkrótce Aleksander i Eleonora pobrali się i doczekali się trójki dzieci. Ale i to małżeństwo zakończyło się rozwodem.
Tragiczne okoliczności śmierci
W marcu 1968 r. dobra passa się odwróciła. Ford popadł w niełaskę, stał się ofiarą antysemickiej nagonki. Usunięto go z szeregów PZPR i pozbawiono możliwości pracy artystycznej. Właśnie wtedy, za namową żony, postanowił wyjechać z kraju. Ostatecznie rodzina osiadła w Danii, gdzie Ford próbował kręcić filmy. Te przeszły jednak bez echa.
Reżyser popadał w depresję. Tęsknił za Polską, ale ówczesne władze nie chciały jego powrotu do ojczyzny. To właśnie w Danii Ford po raz pierwszy targnął się na swoje życie. Po próbie samobójczej męża Eleanor zażądała rozwodu, zabrała dzieci i wyjechała do Stanów. Od tej pory Ford musiał się zmagać również z samotnością.
Kilkukrotnie odwiedził rodzinę w USA. W 1980 r. zatrzymał się w motelu Naples na Florydzie. To właśnie tam, 4 kwietnia, 72-letni wówczas Ford popełnił samobójstwo. Powiesił się na żyrandolu. Gdy pokojówka weszła do jego pokoju, na stole leżało 100 dolarów i kartka z informacją: "Odchodzę, proszę po mnie posprzątać".
"Alfred Hitchcock i Aleksander Ford nie żyją" – tak brzmiała depesza, która ukazała się w Polsce po śmierci cenionego niegdyś reżysera. "Przekrój" i Polska Agencja Prasowa podały informację z kilkutygodniowym opóźnieniem.
Gdzie szukać pomocy? Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.
Źródła: film.wp.pl, film.interia.pl, plejada.pl, newsweek.pl